Wiosną 2015 roku postanowiłam reedytować post z marca 2014 roku. Przyszedł styczeń 2017 i post znowu okazał się aktualny.Bardzo kusiło mnie aby uzupełnić go o nowe informacje, pomysły. Całe życie w końcu się uczymy, przeważnie na błędach :)
Jednym przychodzi chudnięcie łatwiej a innym niekoniecznie. Ja należę do tej drugiej grupy. Jeśli jesteście ciekawe jak udało mi się ( po raz kolejny) rozpocząć proces utraty wagi zapraszam do lektury !
Odkąd sięgam pamięcią zaliczałam się raczej do "większych" i kilkakrotnie próbowałam schudnąć rezygnując z niektórych produktów, a nawet wielu posiłków i to była droga donikąd. Codziennie czułam się źle,
bezradnie, rozżalona myślałam o tym co powinnam ograniczać a w zamian żadnych pozytywnych rezultatów. No i w dodatku osłabiona, stale głodna i przemęczona z wagą 82-85 kg. Tak było mniej więcej do mojego 18 roku życia.
Potem waga trochę mi się unormowała i oscylowała w granicach 72-75 kg co w sumie mnie satysfakcjonowało , ale około trzydziestki ciąża przywróciła widmo autentycznej otyłości. Podczas ciąży przybrałam 25 kg (a to ponoć wcale jeszcze nie jest największy możliwy wynik). Potem na prawie dwa lata waga utknęła przy 88 kg z tendencją wzwyż niestety. Jak łatwo się domyślić przy małym dziecku moje zdrowie i samopoczucie zeszło na dalszy plan...
W 2016 latem zrobiło się znów 90.
Media promują pofotoszopowane nienaturalnie wydłużone sylwetki, wiosną szczególne okładki magazynów rozkazującym tonem przywołują do porządku tych, co zapomnieli się ważyć. Nie przemawiają do mnie estetycznie te zapadnięte "motywujące" podbrzusza. Co dla jednego jest ideałem, dla drugiego wcale nie musi być okazem zdrowia i odwrotnie. Niemal każda jedna okładka magazynu typu Shape ma tak przerobione na okładce zdjęcie, że gołym okiem da się poznać że grafik sobie kpi z natury. Nawet nie dba o to by pozostawić modelce na zdjęciu żebra czy miednicę :)
Jak mnie wkurzają porady trenerów i blogerek "fit" specjalistek, które absolutnie nigdy nie miały osobiście do czynienia z otyłością!
Mi w zupełności wystarczyłoby dojść do tych 70 kg, byłabym tym całkiem usatysfakcjonowana. Kto był w tym przedziale wagowym przez większość życia pewnie dobrze wie z jakimi trudnościami można się spotkać. Bieganie i inne aerobiki muszą być zastąpione przez rower lub taniec, pływanie.
I bardzo rzadko zmiana diety na mniejszą ilość kalorii daje widoczne rezultaty. Poza tym liczenie kalorii zazwyczaj jest po prostu błędem. Kalorie ze smalcu są zupełnie czym innym niż kalorie z banana. Jedno z nich robi bałagan i truje organizm. Eliminacja węglowodanów to też nieporozumienie. Ryż, kasze, ziemniaki to rzeczy, z których rezygnować nie warto.
Tym razem jak i przy pierwszym podejściu sprzed paru lat -rozrysowałam sobie plan żywienia na kilka pierwszych dni i oczekiwałam konkretnej reakcji organizmu. Przeanalizowałam składniki najpopularniejszych diet, w tym kopenhaskiej.(link), tym razem wysłuchałam opinii wegan i ich przeciwników, trenerów. Założyłam dziennik, w którym do dziś spisuję swoje posiłki. Decydujący proces początkowo trwał tylko 10 dni. Ale nie zatrzymał się potem. Doświadczenia z kilku zaledwie dni intensywnej i cierpliwej pracy nad dietą zaowocowały zmianą stylu życia i żywienia na stałe.
Czynnik mający wpływ na realną utratę wagi ciała to głównie oczyszczanie organizmu.
Posiłek, zwłaszcza na początku walki nie mógł być właściwie pełnowartościowym daniem a raczej przekąską podtrzymującą funkcje życiowe, zawierającą minimum niezbędnych składników odżywczych.Nie oznacza to jednak ciągłego głodzenia się. Można najeść się do syta. Ważne tylko - czym. Po 2 bananach, jabłku i kiwi żołądek jest pełny.
Produkty, które spożywałam (w różnych zestawach) przez początkowe dni :
- *warzywa do spożywania na zimno- ogórki, pomidor , sałata itp z dodatkiem odrobiny oliwy z oliwek lub oleju z pestek winogron
- surówki - marchew, seler, kapusta pekińska, cebula, por, papryka, pomidory
- gotowane jajka ( jako dodatek pół łyżeczki majonezu albo musztarda ) Z wiadomego źródła jak kurnik babci , nie fermowe z marketu.
- produkty mleczne -twaróg chudy lub 0%, mleko (0,5-2%), jogurt, kefir z mrożonymi owocami w formie koktajlu (jeśli wogóle spożywacie nabiał i dobrze tolerujecie) Do sałatek można dodać odrobinę sera feta, mozzarellę.
- cebula, czosnek, szczypior i zioła
- gotowany ryż w ilości kilku łyżek z jabłkiem i cynamonem,
- pieczone, gotowane ziemniaki, grilowane cukinie, bakłażan
- warzywa na ciepło - pieczarki, brokuły, kalafior, fasolka szparagowa, fasola czerwona, kukurydza
- musli, suszona żurawina, suszone owoce i orzechy włoskie, laskowe, pestki z dyni
- owoce - w całości lub pokrojone w drobną kostkę ( wygodniej się przechowuje i można zjeść poza domem) jako baza - jabłka, kiwi, mandarynki, banany, mango i wszystko co lubicie- bez ograniczeń.
- koktajle owocowe - smoothie mrożonych czarnych porzeczek, jagód z kefirem (w wersji wegańskiej można użyć mleka sojowego)
- kiszone ogórki i kapusta (chodzi o probiotyki, dobre dla odporności i przewodu pokarmowego)
- chude mięso ( lub jego wegańskie zamienniki na bazie soi, tofu).
Jeśli dysponujecie silną wolą to możecie spróbować na te kilka dni rezygnacji z pieczywa. Całkowicie natomiast należałoby odstawić produkty smażone w tłuszczu, panierowane w mące pszennej. I wszystkie słodycze. Tutaj bez wyjątku.
Zamiast tradycyjnych wieloskładnikowych dań - jeden lub dwa produkty wedle zachcianki, właściwie w dowolnych kompozycjach co kilka godzin. Z przewagą roślin. Sugeruje się aby warzywa spożywać z odrobiną tłuszczu ponieważ niektóre witaminy są przyswajalne wyłącznie w jego towarzystwie. A owoce surowe najlepiej przyswoją się na pusty żołądek, wszędzie w pierwszej kolejności. Po prostu wtedy gdy czujesz głód.
Pamiętaj o wodzie. Pół godziny przed posiłkiem i najprędzej pół godziny po.Tak aby łącznie wyszło około 3 litrów na cały dzień. Zamiast wody butelkowanej może warto pić po prostu wodę z kranu, przegotowaną albo ją filtrować ? Z całą pewnością w kranie jest pitna woda. Nie ma co napędzać produkcji plastikowych butelek z wodą ( ledwo spełniającej normy czystości) w ujęciu na przykład w Pcimiu Dolnym. Warto się nad tym zastanowić.
Przykładowo jadłospis może wyglądać tak :
- mix kilku rodzajów ulubionych owoców pokrojonych w kostkę , (dla nałogowców - jedna kawa o poranku - mleko krowie warto zastąpić sojowym lub innym roślinnym)
- około godziny 12:00 dwa gotowane jajka, pół czerwonej papryki, szczypiorek, musztarda
- po południu gotowane brokuły z kalafiorem
- wieczorem twarożek z pomidorem i bazylią albo sałatka z dodatkiem tofu. Bez pieczywa!
- 2 banany
- trzy grube plastry chudego twarogu z ogórkiem ,
- ryż z jabłkiem na ciepło ,
- wieczorem jogurt i brzoskwinia, garstka musli albo pieczone jabłka
I kolejnego
- gruszki,
- gotowane ziemniaki,
- naleśniki ze szpinakiem i mozzarellą *albo tofu
- surówki z tartych warzyw
Następnego :
- jabłka
- kanapki z hummusem i ogórkiem
- zupa z brokułów
- grillowany bakłażan , surówki
banan, mandarynka, kiwi |
Jako osoba skłonna do przybierania na wadze ograniczam ilość pożywienia, bardziej pilnując jakości Przede wszystkim po prostu unikam tego co szkodzi.
Wsłuchuję się w realne potrzeby organizmu i dzięki dużej ilości warzyw, owoców coraz mniej atrakcyjny wydaje się smażony kotlet w panierce, frytki, chipsy, eklerki i piwo z syropem. Wystarczy pomyśleć jak długo i boleśnie będzie to zalegało w brzuchu. Generalnie jemy zbyt dużo produktów pochodzenia zwierzęcego. Warto przynajmniej raz posłuchać co weganie wiedzą na temat przemysłu spożywczego, zwłaszcza w dziedzinie pozyskiwania nabiału, jaj i wiadomo- mięsa. Nie naprawimy całego świata ale zmiana odżywiania w kierunku produktów pochodzenia roślinnego to przynajmniej tyle co można zrobić. Będziemy zdrowsi.
Nadmierna potliwość, trądzik, zadyszka, wysoki cholesterol, zgaga i wzdęty brzuch to tylko ułamek objawów ruiny podtrutego organizmu.
Jako osoba otyła, bo tak właśnie określa moje wymiary wskaźnik BMI (biorąc pod uwagę wzrost 166 cm) wiele razy najbardziej musiałam walczyć nie ze swoimi skłonnościami do obżarstwa ale z emocjami, które kompletnie mnie kładły na łopatki. Rodzina i znajomi widząc zmiany w wyborze sposobu odżywiania od razu z wyrazami troski reaguje słowami "tylko nie wpadnij w anoreksję","nabawisz się anemii". Nie sposób przetłumaczyć że jemy za dużo, jemy za tłusto.
Zmiana stylu odżywiania, co z doświadczenia wiem najtrudniejsza była właśnie w relacji z rodziną. Kiedy odmówisz zjedzenia wołowiny, schabowego czy rosołu mama i babcia mogą się czuć dotkliwie urażone ale tutaj (jeśli patrzymy z perspektywy osoby dotkniętej otyłością) to wasze zdrowie powinno być priorytetem a nie czyjaś pogodna mina.
Tak naprawdę każdy może wybrać jako podstawę diety to co najbardziej mu odpowiada (na te kilka pierwszych najtrudniejszych dni ). U mnie to były owoce, warzywa, wiejskie jaja. Niektórzy rezygnują z nabiału z różnych względów, dlatego pozostawiam to tylko jako sugestię. Równie dobrze można postawić wyłącznie na produkty wegańskie albo nawet same surowe owoce (banany, mango).
A potem na przykład małe ilości pieczywa razowego, warzyw gotowanych, zapiekanych.
Przez kolejne tygodnie i oby jak najdłużej (aby ustabilizować metabolizm i utrzymać dobrą kondycję całego układu trawiennego) trzeba odpuścić sobie pączki, wafelki, batoniki, tosty, makaron, salami, smażone tłuste mięsa, frytki, białe pieczywo, tłustą śmietanę ponieważ organizm może być bardzo zachłanny i zacząć magazynować co przyjmie a co za tym idzie - łatwo ponownie przybrać na wadze. Po tylu dniach niełatwych wyrzeczeń, kto chciałby marnować tyle pracy i wysiłku?
ciemna bagietka, hummus z suszonymi pomidorami, cebula, papryka i ogórek |
Ja dzięki takiej metodzie zgubiłam prawie natychmiast 5 kg, a w ciągu kolejnych dni dzięki ćwiczeniom kolejne 5 . Patrząc z perspektywy osoby otyłej, która wielokrotnie rozczarowała się brakiem skuteczności różnych diet, myślę, właściwie dlaczego nie spróbować pokierować się tylko własnym zdrowym rozsądkiem ? Ważyłam się systematycznie na czczo o poranku.
Najwięcej zmian można zauważyć w wyniku pozbywania się toksyn, konserwantów i hormonów z żywności, którą niezbyt świadomie w siebie wcześniej wpakowałam.
Najwięcej zmian można zauważyć w wyniku pozbywania się toksyn, konserwantów i hormonów z żywności, którą niezbyt świadomie w siebie wcześniej wpakowałam.
Jak w każdym procesie odchudzania ruch jest ważny, ale w przypadku równoczesnej radykalnej diety radziłabym unikać ostrych wysiłkowych czynności. Szczerze mówiąc odradzam też odżywki proteinowe czy inne sztuczne rzeczy w proszku, które z pewnością będą was kusić w siłowniach. Zamiast tego można sobie przygotować treściwą i całkiem sporą odżywczą porcję owoców.Jeśli ktoś ma argument że mleko i mięso dostarczają niezbędne proteiny - no to szach mat- soczewica , słonecznik zawierają ich więcej. Żelazo znajdziecie też w pestkach dyni i pistacjach. To temat oczywiście do dalszej dyskusji, polecam poszukać opracowań.
jabłko, 2 banany, kiwi |
Aby utrzymać dobre krążenie i dotlenienie konieczny jest minimum godzinny szybki spacer w ciągu dnia . Najlepszym średnio wysiłkowym a bardzo efektywnym sposobem na ruch jest na przykład zumba. Wypróbowałam i pokochałam!
Sympatyczne a nie morderczo trudne są też grupowe zajęcia fitness (najbliższe kluby sportowe na pewno posiadają jakieś ciekawe programy dla kobiet). Warto spróbować jogi.
Od wiosny do jesieni można wskoczyć na rower.
Zamiast do centrum handlowego w weekendy pójść powłóczyć się po lesie. Zaplanować wycieczkę w jakieś zielone miejsce, nad wodę.
Z czasem aktywność spowoduje przypływ energii i będzie coraz większą przyjemnością a wejście po schodach na 3 piętro będzie łatwiejsze.
Utrata wagi to nie wyścigi, a powolny proces wymagający kompromisów i pracy nad tym, aby przekonać ciało do współpracy, której efektem będzie lepsza sylwetka.
Żródło : film Earthlings 2005 , film Forks over knives 2011
filmik produkcja nabiału w 5 minut
Pamiętajcie, co pomogło mi,wiadomo niekoniecznie sprawdzi się u kogoś innego.
Moja radykalna dieta dla zdesperowanych myślę najlepiej sprawdzi się u osób z dużą nadwagą, dlatego że komponuję ją biorąc pod uwagę duży " magazyn" i duże zapotrzebowanie tkanek.
Nagła zmiana sposobu żywienia i ilości ruchu może dać nawet efekt - 10 kilogramów w 10 dni.
Odwołuję się tu do kiedyś zasłyszanej opinii- "każda komórka ciała woła o pożywienie" - pewnie stąd olbrzymi głód u osób o większej wadze, niestety.
Przy konkretnej zmianie diety, już po kilku dniach zniknęło u mnie to typowe dla otyłości zamulenie, zmęczenie, senność i obrzęki. Zaś po kilku miesiącach zumby sylwetka pomału zarysowuje wyraźniejszą linię talii i pozbywa się tego co trzeba.
Jeszcze daleko do ideału ale przynajmniej nie jest coraz gorzej. To już sukces.
Przy okazji zapraszam na blog kulinarny, którego jestem współautorką. Nie wszystkie przepisy są na dania zabójczo tuczące, od niedawna staram się aby pojawiały się częściej pomysły na dania dla wegetarian i wegan.
Z najstarszych przepisów na blogu polecam szczególnie :
Linki do Czarownicy otworzą się podczas klikania w obrazek.
Ja na szczęście całe życie jestem szczupła...
OdpowiedzUsuńRównież zauważyłam, że duże znaczenie ma to co jemy a nie ile jemy! Mój M. wiecznie mnie przekonuje, że jest na odwrót podtykając pod nos rolady w sosie i jajecznicę na boczku. W końcu od lutego powiedziałam stop i żywię się głównie ryżem, warzywami, jogurtami, musli, jabłkami i piję dużo herbat. Czuję się o wiele lepiej, cera się poprawiła i wcale nie chodzę głodna!
OdpowiedzUsuńBardzo lubie tego bloga http://qchenne-inspiracje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie odchudzam się. Staram sie odżywiać zdrowo i rozsądnie. Podstawą jest obserwacja własnego organizmu.
Jest masę zdrowych rzeczy które możemy spożywać w większej ilości nie jedząc zbyt dużo kalorii. Widzę fajne masz te niektóre posiłki i z pewnością coś sobie przygotuje dla siebie.
OdpowiedzUsuńNajlepsza dieta cud to założenie aparatu ortodontycznego. Przez pierwsze 2 tygodnie jesz tyle co nic. A potem co miesiąc po podkręceniu to samo. Polecam;)
OdpowiedzUsuńMiałam taką propozycję ze strony mojego dentysty, ale taka dieta cud nie na moją kieszeń w tej chwili :)
UsuńPodoba mi sie taka zdrowa racjonalna dieta :) Ja nigdy nie mialam problemow z nadwaga, ale po ciazach pozostalo mi 10 dodatkowych kilogramow i wlasnie dzieki racjonalnej dzieci udalo mi sie je zrzucic. Dla mnie najwazniejsze bylo wyeliminowanie weglowodanow z wieczornego posilku, tzn opieralam wieczorny posilek na bialkach i warzywach.
OdpowiedzUsuńTo gratuluję!
UsuńBardzo rozsadnie podeszlas do tematu i faktycznie dieta wyglada dobrze. Fajnie, ze edytowalas ten wspis, mysle, ze moze sie przydac wielu dziewczynom :) Ja raczej nigdy nie mialam problemow z otyloscia, ale obecnie przydaloby mi sie po zimie zrzucic ze 3 kg. ;)
OdpowiedzUsuń10 kg w 10 dni? Wow!
OdpowiedzUsuńDużo czytam o odkwaszeniu i odtruciu organizmu, ale jakoś ciężko mi to wprowadzić w życie przez co mam jakieś 15 kg za dużo:/
Ja ze trzy lata temu trafiłam na wątek o odkwaszaniu, zanim było o tym głośno. Wydaje mi się że zdroworozsądkowo wystarczy organizmu przez jakiś czas nie zaśmiecać i sam wróci do optymalnej równowagi. Wypróbuj samej zielonej herbaty 30 min po posiłku, tak na początek. To mała i niekłopotliwa zmiana a pomoże dużo. Trzymam kciuki za powodzenie.
UsuńO rany! Wpis jak na mnie szyty (;
OdpowiedzUsuńCałe życie jestem gruba. Ostatnio nawet mój endokrynoglog mi powiedział, żebym schudła z 5kg i "olała temat" bo szczupła i tak nie będę! Ale jak zrzucić te 5kg? Spróbuję Twojego sposobu i będę śledzić Twoje poczynania!
pozdrawiam serdecznie!
Naprawdę śietnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń