Z okazji Niedzieli dla Włosów tym razem zastosowałam w pielęgnacji produkty dość popularne kuchenne. Mianowicie olej rzepakowy oraz zieloną herbatę jako płukankę.
Jak już wspominałam w poprzednich wpisach na lato rezygnuję raczej z mocnych emolientowo silikonowych odżywek w stylu Garnier, Nivea czy Fructis. Dobry szampon oczyszczający, kilka kropel olejku lub serum albo mała garstka maski Kallos to czasem aż za dużo i tak a włosy mi się obciążają i przywierają do głowy w ciągu kilku godzin od mycia.
Tym razem jednorazowo, wyjątkowo nałożyłam na godzinę olej na całe włosy. Mile zaskoczona konsystencją tak popularnego i łatwo dostępnego oleju rzepakowego muszę przyznać, że bardzo gładko się rozprowadza i zmywa bez kłopotu. Jest w zasadzie bezzapachowy i robi wszystko czego można oczekiwać od oleju na włosach.
Olej zmyłam dwukrotnie zapieniając małą ilość szamponu Czarna Rzepa Barwy Ziołowej. Potem zaś czyste już włosy dokładnie przepłukałam w herbatce. Do przygotowania płukanki użyłam dwóch torebek zielonej herbaty zalanych wrzątkiem. Litrowy kubek uzupełniłam schłodzoną wodą przegotowaną. Potem włosy odsączyłam i przeczesałam bardzo delikatnie szerokim grzebieniem. Pozwoliłam wyschnąć im samoistnie.
Jak widać na fotkach po oleju rzepakowym włosy stały się delikatnie dociążone a zielona herbata nadała włosom sypkość i gładkość.Nawet ciekawie choć niestety taki zestaw produktów podkreślił fakt ich przezroczystości i cienkiej struktury. Tak jednak włosy wyglądają gdy nie poddaję ich żadnej stylizacji na szczotce ani w koczku. Stan włosów na czubku głowy (wedle mojego widzimisię) chyba jest dość dobry, zdaje się że jest ich sporo, może nawet maksymalnie gęsto jak to jest możliwe. Grubiej ani lepiej nie będzie. Być może warto zastanowić się nad jakimś innym niż klasyczne cięcie na prosto - co by tej delikatności materii nie podkreślało. Z drugiej strony trochę żal obciąć niemal dwuletnie efekty zapuszczania.
Jak myślicie ? Co zrobiłybyście na moim miejscu ?
Tutaj włosy sfotografowane godzinę później, po niskim koczku ślimaku. |
A co do aktualizacji - miesiąc temu skończyła się wspólna akcja zapuszczania włosów i od tamtej pory długość oscyluje nadal w granicach 53 cm ponieważ 5.06. włosy przycinałam maszynką elektryczną. I tak było już trochę za długo, bo końce przypominały połamane zdeformowane druciki. Przez cały czerwiec moja pielęgnacja włosów była raczej minimalistyczna, bez nowości czy turbo upiększaczy z wyższych półek. Starałam się wykorzystywać zalegające Kallosy Keratin i Color i nie dopuścić do mocniejszego przetłuszczenia (przetrzymanie choćby dwie doby powoduje narastające problemy z łojotokiem, swędzenie i krosty oraz wzmożone wypadanie). Najczęściej noszona fryzura to wysoki kucyk. Nadal nie farbuję i w końcu nawet odstawiłam suszarkę.
Ps na zdjęciach gościnnie wystąpiła tojeść kropkowana :)
Ps na zdjęciach gościnnie wystąpiła tojeść kropkowana :)
Masz bardzo ładne włoski :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Bardzo miło słyszeć takie słowa :-)
UsuńPrzepiękny kolor :) Chciałabym taki! Wiesz, nie słyszałam nigdy o płukaniu herbatą, zaciekawiło mnie to. :)
OdpowiedzUsuńJa na zieloną herbatę "wpadłam" jakiś czas temu gdy potrzebowałam kompresu kojącego na oczy. Wywar pozostawiał na skórze perfekcyjny aksamit i przypuszczalnie to samo robi z włosem. Warto wypróbować.
UsuńJa po zostawieniu włosów do naturalnego wyschniecia mam wielki puch na głowie a tu widze idealnie wygladzone
OdpowiedzUsuńChyba mogę tylko zazdrościć, mi ani jeden włosek nie chce się podnieść samoistnie.
UsuńPiekne wloski, zazdroszcze braku puchu zwlaszcza po naturalnym wyschnieciu:) ale chyba twoje wloski tendencji do puszenia nigdy nie mialy? Moje wlosy sa krotsze do twoich ale jak troche podrosna to zastanawiam sie nad lekkim cieniowaniem samych koncowek bo przy dluzszych wlosach tez niestety moje koncowki sa przezroczyste i sciecie na prosto podkresla ich cienkosc:( myslisz, ze to dobry pomysl?
OdpowiedzUsuńDziękuję. Puchu to ja raczej nigdy nie miałam. Nie wiem nawet jak to jest mieć z tym kłopot. Zgadzam się z lekkim cieniowaniem włosów, tylko trzeba trafić na fryzjerkę, która dobrze zinterpretuje ten pomysł i nie narobi schodów. Ja tnę na prosto, bo robię to w domu i tylko tak umiem. Gdzieś tam daleko mam wpis i zdjęcie porównujące obie metody podcinania. http://elleemvogue.blogspot.com/2014/09/pielegnacja-wosow-cienkich-z-natury.html
UsuńMysle, ze wlosy naturalnie proste nie pusza sie tak jak wlosy falowane, do ktorych moje niestety naleza:( dodatkowo moje sa dosc mocno zniszczone farba rozjasniajaca i choc zapuszczam naturalne to I tak zostalo mi sporo do sciecia. Na szczescie widze duza roznice pomiedzy gladkim I lsniacym odrostem a przesuszonymi, polamanymi koncowkami. Tez wydaje mi sie, ze najwiekszy problem to znalezc dobrego fryzjera, ktory wycieniuje same koncowki a nie zetnie wlosow warstwowo od ucha w dol:(
Usuńpiękności! moje kudły obecnie to puch na puchu...
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł z tą herbatką, koniecznie muszę wypróbować, bo coś ostatnio z moimi włoskami dogadać się nie mogę... Ale Twoje są piękne, zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń