W końcu uwolniłam się z pętli poprawiania koloru i dochowałam się naturalnego koloru. Na szczęście nigdy nie "zaliczyłam" mody na czerń ani kasztan ale czerwony, rudy i ciemny (brunatny ) blond owszem.
Potrafiłam nawet co tydzień "odświeżać"sobie blond i nawet nie dostrzegałam że wszystko się kruszy i siepie.Cieniowania nigdy nie miałam, pewnie dlatego, że włosy podcinałam wyłącznie w domu. Nadal mam irracjonalne obawy przed strzyżeniem i czesaniem przez kogoś obcego.
Ciekawie charakteryzuje wrażliwe włosy tutaj Blondhaircare. Bardzo pasuje ten opis.
Dzisiaj moje włosy mają chłodny jasny piaskowy kolor, z akcentami zbliżonymi do oliwkowego i bardzo jasnego mahoniu. Przy uniesieniu grzywki, pod światło widać delikatną granicę odrostu, ale moje włosy mają z natury bardzo niewiele pigmentu i ich cechą jest "przezroczystość". Dodatkowym czynnikiem, który pogorszył stan i liczebność włosów były narodziny mojego synka. Znane powszechnie zjawisko łysienia poporodowego chyba nikogo nie oszczędza. Ponadto walka z kilogramami i siup - kolejna garść włosów z głowy. W momencie krytycznym nawet nie wiedząc jeszcze o wiedzy tajemnej włosomaniaczek poszłam szukać ratunku w sklepie zielarskim i tam zaopatrzyłam się w kosmetyki inne niż te drogeryjne. Potem jeszcze zdecydowane cięcie długości (gdybym nie obcięła i tak by wykruszyły się i odpadły:). Z długości od karku do łopatek udało się dojść w 4 miesiące. Pierwszy raz w życiu mam jakąś objętość, spineczki z trzaskiem spadają z włosów - a kiedyś (właściwie zawsze) jedną sztuką mogłam chwycić ciasno końcówkę koczka.
W tej chwili już mija 5 miesięcy od farbowania w jasnych odcieniach i wreszcie minęłam ten najtrudniejszy moment odrostu. Granicy prawie nie widać (wnioskuję że farbowanie czyniło naprawdę subtelne różnice a tylko mi to wiecznie przeszkadzało). Z tego co widzę włosy mam gęste ale bardzo cienkie i delikatne niczym u mojego dwulatka. Dopiero gdy zobaczyłam identyczny jak mój blond na jego główce zauważyłam że to piękny kolor. No cóż lepiej późno niż wcale.
Jeśli chodzi o ostatnio stosowane kosmetyki do pielęgnacji to tak to wygląda:
*szampon Hipp każdego dnia , co 2 lub 3 dni szampon oczyszczający Pati, sporadycznie szampon Argan Kallos (ta cholerna butla nie chce się skończyć, generalnie produkt nie trafiony i zapach ma koszmarny)
*Maska Argan Kallos sporadycznie na końce ( ten słój też mnie doprowadza do pasji) - oba produkty Argan w sporych odlewkach rozdałam po rodzinie.
*Balsam Petrole jako ułatwiacz rozczesywania, co jakiś czas odżywka Gliss Kur Total Repair (biały) - uwielbiam oba ale Petrole już nie kupię, chyba że wygram w lotto
* Kuracja Rzepa Joanny (skończona!)
*Odżywka b/s tylko w malutkich ilościach poprawiająca nawilżenie Naturia mięta i wrzos
*Olejek Babydream ze dwa razy w tygodniu , czasami oliwa z oliwek
*Serum o nazwie "Jedwab"bez jedwabiu z Joanny, zakupione dawno w maleńkiej butelce i używam może raz na dwa tygodnie. Poszukuję czegoś lepszego.
*suplementy -Ambio Skrzyp&Pokrzywa i minerały oraz Promag B6 i Chela Ferr -żelazo, czasami herbata pokrzywowa. Nie wiem czy pomaga na włosy ale wpływa na ogólną kondycję i uzupełnia braki w diecie.
Jakby ktoś pytał to nie jem czerwonego mięsa, podrobów i wielu innych produktów. Może rozwinę temat diety w osobnym poście. Mam jeszcze dylemat dotyczący brwi. Naturalnie są właściwie białe, przyciemniane stale od 13 lat. Ta urocza albinoska fotka została wykonana zeszłego lata. Ostatnio henna chwyciła mi na buraczkowy i miarka się przebrała. Chyba wrócę do tej bieli :) Podobno to nawet trendy.
Dla mnie efekt takich białych włosów i brwi niesamowity!!!!!!!!!! Cudownie
OdpowiedzUsuńpopracowałabym tylko nad skalpem, bo widać że jest mocno zaróżowiony. Nie wiem, czy to efekt fotki, czy tak masz. Mi się też wydawało przez wiele lat, że mam różowy skalp, ale to były podrażnienia od farb chemicznych, teraz mam bielusi.
Pozdrawiam
Natka
Zdjęcie gdzie mam całkowicie jasne brwi zostało zrobione zeszłego lata i to zaróżowienie to po kontakcie ze słońcem. Miałam wtedy też podrażnienia po farbach, więc dobrze widzisz. Aktualnie chyba już jest lepiej choć trochę zaróżowiona zawsze będę bo chyba taki mam już typ skóry.
OdpowiedzUsuń