Witajcie. Dziś krótko i zwięźle chcę się z Wami podzielić moim sposobem na całkowicie bezpieczne podkręcenie włosów. Metoda jest przeze mnie tyle razy sprawdzona, że bez obaw mogę ją polecić. Ba, nawet sama odważyłabym się na nią postawić tuż przed jakimś bardzo ważnym "fotogenicznie" wydarzeniem.Na zdjęciu zobaczycie jakie rodzaje fal daje się tym sposobem uzyskać.
Wiele osób pytało mnie o sposób a więc proszę - oto on.
Najlepiej rzecz sprawdza się na włosach świeżo umytych, rozczesanych i wysuszonych lub prawie suchych. Opcjonalnie włosy można spryskać delikatnie mgiełką - wodą lub lekką odzywką.
Do stworzenia fal potrzebna jest gruba frotka - najgrubsza z możliwych
istniejących, najlepiej już lekko rozwleczona (inna może sporo wyrwać albo
nierówno odkształcić). Włosy wykręca się wokół własnej osi (np za pomocą palca
wskazującego prawej dłoni )tak jak do upięcia klamrą, z tym że wszystkie
końcówki zawija się starannie wokół powstającego koczka, jak najbliżej
skóry głowy. Na to frota zawinięta na dwa razy i już.
Aby wszystkie końcówki "złapały" się idealnie - frotkę (już na koczku)
chwytam w dwóch miejscach równocześnie i obracam jeszcze delikatnie w kierunku zawijania włosów.
Trwałość i sprężystość loków zależy głównie od czasu - jak długo
trzymamy włosy mocno skręcone w koczku. Mi wystarcza około godziny by włosy zechciały utworzyć skręt. A najlepiej jest gdy włosy zawinę o poranku a po południu tuż przed "imprezą" rozpuszczę. Jeśli jedziemy gdzieś autem frotka może być na włosach aż do ostatniej chwili podróży, by potem zaskoczyć blaskiem i hollywoodzką objętością włosów :)
Można też wspomóc się lakierem- ale moje
włosy na przykład lakierów nie tolerują - natychmiast klapną, prostują
się i zamieniają w poklejoną połamaną szopę. Mam nadzieję że opis jest
wystarczająco przekonujący.
Im włosy bardziej suche, podniszczone - tym łatwiej "wejdą " w skręt i będzie on mniejszy. Im włosy dłuższe, tym mogą z kolei szybciej się rozluźniać skręt. Jeśli zaś fale wyjdą zbyt mocne, można je delikatnie rozczesać szerokim grzebieniem. Mimo wszystko metoda frotkowa jest bardzo wygodna i efektowna - wypróbujcie !
Uwielbiam takie metody na fale :D Ostatnio preferuję metodę na sznurowadło ; p Niedługo zrobię wpis na blog o niej ;)
OdpowiedzUsuńSznurowadło ? Hmm Nie znam :) Na pewno zajrzę jak to wyczarowałaś !
UsuńFajniutkie fale: ) muszę wyprubować, ale i tak już czuję, że u mnie to nie wyjdą fale, tylko pogniecione "coś"
OdpowiedzUsuńPrześlicznie Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńJa mam zbyt falowane włosy i skręt mam za mocny, a jeśli to rozczeszę, to niestety mam puch ;)
Swietnie Ci sie kreca po slimaku :) Polecam wyprobowac dwa, jeden wyzej, drugi nizej albo po obu bokach :)
OdpowiedzUsuńU mnie po takim koczku włosy czasami dziwnie odstają ale będę próbować nadal. Może kiedyś uda mi się uzyskać takie piękne fale.
OdpowiedzUsuńmam taki sam sposob :)))
OdpowiedzUsuń