"Bardzo bardzo jasny popielaty blond superrozjaśniający" 111+ Sahara w istocie jest kolorem megarozjaśniającym.Jak widać na zdjęciu pierwszym efektem jest bardzo jasny fioletowo srebrny odcień blondu. Po kilku myciach pozostaje kolor blado złoty. Kolor jest fantastyczny.
Farba radzi sobie z rozmaitymi nierównomiernie wypłukanymi farbami (w gamie blondów oczywiście)
Pięknie zrównuje nawet to, co inne farby spaskudzą ale za sporą cenę. Gdy zużyłam odżywkę, która była w zestawie i wypłukały się "wypełniające" braki we włosach silikony- okazało się duże zniszczenie. U mnie objętość i blask to było tylko złudzenie optyczne, włosy sobie spaliłam. Popełniłam kilka błędów, dopiero po czasie dostrzegłam gdzie.
To co zachwycało po koloryzacji, musiałam systematycznie ścinać albo przynajmniej z całych sił regenerować, choć to i tak wiadomo, że włos musi po prostu odrosnąć.
Farba też może silnie podrażnić skórę głowy, choć nawet nie od razu jest to odczuwalne. Silne swędzenie może dokuczać nawet do kilku tygodni. U mnie wystąpił także łupież, bardziej przypominający duże białe strupki. Wystąpiło też znaczne przerzedzenie włosów i widoczne prześwity. Nakładałam farbę jak szampon, teraz już wiem, że tak nie mogę.
Włosy potem zaczęły się kruszyć i znikać najpierw z długości od uszu w dół a potem kruszyły się nawet wierzchnie pasma, grzywka. Nie pamiętam abym kiedykolwiek miała włosy cieniowane od czubka głowy, a farba uczyniła to bez użycia nożyczek! Schodki widać na czarno białym zdjęciu.
No cóż. Człowiek uczy się na błędach. Może po prostu uczulił mnie jakiś składnik. Nie zdawałam sobie sprawy, że moje włosy były zbyt delikatne by poddawać je działaniu farby. Z pewnością nie powinnam była kłaść farby od samej skóry i na całą długość jeśli 5 miesięcy wcześniej była tam już inna rozjaśniająca farba. Zbyt optymistycznie podeszłam do planów.
Żałuję, że nie doszukałam się wzmianki wielkimi literami na wierzchu, że nie należy kłaść produktu na włosy kiedykolwiek wcześniej farbowane, albo, że cienkie włosy mogą
nie przetrwać zabiegu, ani że wypadnie ich znaczna część. Raczej obiecywano super blask i odżywienie ;-) W każdym razie przestrzegam. Dopasujcie czas i moc substancji do realnego stanu włosów! Jeśli masz włosów niedużo i nie są zbyt mocne to nie wszystko można bezkarnie robić. Kolor jest piękny , mimo wszystko jest to jedna z najlepszych farb pod względem skuteczności, ale lepiej doczytać, skonsultować się z kimś, dopytać jak to zrobić.
Grafika ze strony Garnier |
Dodano 27.04.14. Znalazłam zdjęcie gdzie widać przerzedzone włosy i prześwit po farbowaniu.
A tutaj zniszczenia na długości - zdjęcie wykonane kilka dni po tym na górze postu na tle fioletowej ściany. Nie poddawane w międzyczasie żadnym innym zabiegom oprócz mycia szamponem i nakładania odżywki (nie używałam też ani prostownicy ani lokówki). Wszystko od wysokości uszu w dół jest tak zniszczone że nadaje się wyłącznie do obcięcia na króciutko.Troszkę szkoda bo włosy były już za łopatki.
Po kilku miesiącach w październiku zdaje się, 2013 ponownie sięgnęłam po tą samą farbę i to był absolutnie ostatni raz. Usiłowałam wtedy na jakąś okazję coś ułożyć z włosów i nie było nawet z czego. Chciałam odświeżyć kolor, bo jednak chłodny, tak jasny blond jest kuszący do osiągnięcia. Cieniutkie kosmyki nie miały w sobie życia ani objętości. Ciężko było zdecydować, ale obcięłam włosy na dłuższego boba i zaczęłam je ratować olejowaniem, maskami i czym się tylko dało. Aktualnie mam już na głowie przewagę naturalnego koloru włosów i staram się je zagęścić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz