A ja Wam proponuję inne spojrzenie.
Zwróćcie uwagę, że co mniej więcej 10 dni np Rossmann ukazuje promocyjną gazetkę online, gdzie można sobie upatrzyć produkt nam potrzebny. Da się też zauważyć że promocje "wskakują" wedle pewnego wzoru. Śledząc np linię kosmetyków dla dzieci Babydream wiem, że skoro po kolei był w promocji przez kolejne tygodnie szampon, lotion, krem, oliwka to teraz pewnie będzie żel do kąpieli - BINGO. Różnica ceny może niewielka bo ok 2-3 zł ale z kartą Rossnę już znaczna. I przy potrzebach małych dzieci w domu, wydatek nieunikniony. Kwestia oszczędności tutaj wymaga odrobiny planowania. Niektórzy mogą pozwolić sobie na spontaniczne zakupy, jednak póki co ja do do nich nie należę. Przy morzu wydatków dla malca musiałam wykazać się sprytem by nie przepłacać gdy nagle zabraknie podstawowych artykułów..
Podobnie sprawa wygląda z odżywkami Isana (9,99-4,99zł), produktami Nivea, Fructis, Schauma i nawet farbami do włosów. Mniej więcej co 3 miesiące jest obniżana cena tych samych produktów (zamiennie Palette, Londa, Wellaton, Garnier). Jeśli chodzi o zakupy drogeryjne - od niedawna nawet Biedronka miewa kilkudniowe oferty na przykład na szampony płyny do kąpieli -20% regularnych cen. W przypadku gdy na półce znajdują się produkty, którym ufam i zużyję z pewnością, to dobry moment, by kupić coś na zapas.
Od roku nie kupiłam prawie żadnego produktu w regularnej cenie. Jeśli staram się robić zakupy ekonomicznie, planować to w tym przypadku idea projektu denko nie sprawdza się. Jakim cudem mogłabym zużyć 4 różne szampony w jeden miesiąc? Musiałabym je lać chyba bezpośrednio w kanał. W dodatku często przelewam oryginały w ergonomiczne i estetyczne białe dozowniki po Ziajce.
Sporadycznie zdarza mi się ulec pokusie i kupić coś spoza planowanej listy, jednak staram się określać górne granice takiego wydatku- przykładowo pozwolę sobie na róż do policzków czy kolorową maskarę (której z pewnością nie uda mi się używac na codzień), ale tylko wtedy, gdy cena tego produktu będzie poniżej 10 zł.
Producent pewnej ulubionej odżywki emolientowej zrobił w niej otwór wielkości dwugroszówki.
Było w pełni zamierzonym ruchem, mającym nakręcać machinę zużyć i popytu. Ale sprawiło również, że po prostu przestałam kupować produkty, które wyglądają na duże a mają małe pojemności i znikają po 5 użyciach.
Idealnym rozwiązaniem okazały się maski Kallos- ich cena ok 12 zł i wydajność litrowego słoja sprawiam że może po nie sięgnąć praktycznie każdy.
Kiedyś trafiłam nawet na historię o tym, że wiele lat temu firma produkująca pastę do zębów na skraju bankructwa wprowadziła większy otworek w tubie i to był strzał w dziesiątkę zwiększający zyski o pierdyliard procent. Nie ze mną te numery!
link |
Zupełnie z innej beczki .
Kupujemy coraz większe dwu i trzydrzwiowe lodówki 200-300 litrowe po to by móc więcej kupować i gromadzić.Następnie żywność w dużej mierze nawet nietknięta wylatuje na śmietnik. W skali tygodnia - może jedna siateczka, w skali miesiąca duża torba, a w skali roku niezły kompostownik.
Podczas moich "chudych lat" czasów studenckich nabrałam nawyku rozsądnego planowania zakupów i do dziś lubię mieć kontrolę nad tym wydatkami. Promocje w spożywczakach są często nakręcane i robi się sztuczny tłok "promocyjny" bo obniżki często tak naprawdę nie ma. Cena promocyjna jest czasami zupełnie w innej galaktyce niż cena producenta (różnica ceny tego samego produktu spożywczego między marketami skacze nawet od 3,49 - 5,49 na przykładzie 4-paku serku Danio). Czasem przed zrobieniem większych zakupów warto się rozejrzeć by mieć pewność, że minimalna cena za cukier to np 2,69 a za kg mąki 1,19 (Biedronka). Pyszne i niedrogie makarony kupicie w Lidlu a śmietanę kremówkę i genialną czekoladę z kokosem w Netto.
Wszystkim polecam przygotowywanie list zakupów oraz zabranie swojej wielokrotnego użytku eko torby zanim wyjdziecie z domu . Zdrowy rozsądek przede wszystkim i nie dajcie się omamić słowem "promocja", chyba że doskonale wiecie jaką przeciętną cenę ma dany towar i czy to rzeczywiście mniej.
Ja zaś z okazji zbliżających się świąt życzę mało zmarnowanej żywności :) i skromnych denek kosmetycznych.
Świetni post! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnie wyobrażam sobie wyrzucania jedzenia, też kompletnie nie rozumiem po co kupować tyle by potem jakąś część tego wyrzucić "bo się popsuło".
OdpowiedzUsuńCo do akcji denko, to myślę tak samo, zużywanie czegoś O.K, ale jeśli mam coś co mi nie odpowiada to zwyczajnie to komuś oddaję ;) czasami jakieś bardzo stare cienie do powiek wyrzucę, z reguły bardzo dawno po terminie. Ale też specjalnie nie kupuję nowych, bo najpierw zużywam te co już mam, by potem nie wyrzucać zużytych tylko do połowy wiekowych kosmetyków ;)
Nie kupuję na zapas jedzenia- uważam, że lepiej kupować częściej niż wyrzucać ;) Odnośnie kupowania i testowania- czasami się opłaca. Miałam płyn micelarny z Biedronki i byłam na niego uczulona, kupiłam inny z Yves Rocher i już było w porządku ;) Czymś muszę zmywać makijaż;) Obecnie kupuję tylko te kosmetyki, których potrzebuje, kiedyś kupowałam o wiele więcej zbędnych kosmetyków niż teraz;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię projekt denko - dla mnie działa motywacyjne, nie cierpię marnotrawstwa więc np. przecinam opakowania, aby doszczętnie zużyć produkt lub jeśli się nie spisuje w swej pierwotnej formie udoskonalam go lub wykorzystuje w innym celu, lecz co człowiek to inny charakter i inne podejście do wielu spraw
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zakupy spożywcze to staram się je robić na bieżąco raz na 3 dni, żeby nic się nie zepsuło. A co do denka to lubię ten projekt. Mnie pomaga skupić się na zużywaniu produktów już otwartych, no i mobilizuje mnie do niekupowania kolejnych:) ale mnie także przerażają niektóre denka dziewczyn. Nie wiem jak można zużyć w ciągu miesiąca taką ilość kosmetyków jak niektóre zużywają :) a kosmetyki wyrzucam tylko te przeterminowane, a te które nie podpasują mi staram się zastosować w inny sposób, np. do golenia nóg itp.
OdpowiedzUsuń