Dziś Wam pokażę kolejną nowość od Nivea. Tym razem jest to krem oczyszczający - do mycia twarzy. Muszę przyznać że z wielką dozą nieufności sięgnęłam po kosmetyk- bo ani to typowy krem, maseczka ani żel do mycia. Już mówię dlaczego - pachnie dokładnie tak samo jak klasyczny krem Nivea, ma konsystencję balsamu a w kontakcie z wodą nie pieni się. W sposobie działania bardzo przypomina oczyszczanie olejem. Krem należy nanieść na skórę twarzy, szyi, dekoltu, wmasować delikatnie a potem spłukać wodą, twarz osuszyć.
Krem do oczyszczania Nivea nie ma praktycznie nic wspólnego z typowym produktem do mycia twarzy, ale działa dobrze. Jak to możliwe ? Cała tajemnica ukryta w składzie. Przede wszystkim - nie ma SLES-ów i innych popularnych detergentów, które miałyby za zadanie usuwanie sebum i tworzenie piany. Skóra twarzy ma o jednak wiele większe spektrum potrzeb (jakoś nie przepada za zwykłym mydłem w płynie :) - w tym przypadku krem gwarantuje odświeżenie, nawilżenie i odprężenie skóry. Demakijaż jest możliwy, o ile produkty makijażowe nie były wodoodporne. Sam tusz do rzęs rozpuszcza się. Produkt nie podrażnia i nie szczypie w oczy.
Czy warto ten produkt kupić ?
Tak jeśli jeśli cera twoja często wydaje się sucha i zmęczona.
Ci, którzy oczekują oczyszczenia i zmatowienia będą zdezorientowani.Mimo, że stosuję się ten krem dziwnie - efekt po umyciu jest miły- skóra robi się gładka i bardzo aksamitna. Warto spróbować. Dostępny jest już w większości drogerii za około 15zł (150ml) Strona producenta tu.