Dziś mam dla Was krótką, aczkolwiek treściwą recenzję jednego z szamponów Fructis, którego miałam okazję używać przez parę dni. Skończyło się ciekawie. Zainteresowanych zapraszam do lektury.
Zacznę od pobieżnej analizy składu. Produkt nie zawiera SLES ani SLS - mamy za to :
Aqua/Water, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Niacinamide, Saccharum Officinarum Extract/Sugar Cane Extract, Sodium Benzoate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Sodium Hydroxide, Salicylic Acid, Camellia Sinensis Extract/Camellia Sinensis Leaf Extract, Benzoic Acid, Linalool, Pyrus Malus Extract/Apple Fruit Extract, Pyridoxine HCl, Citric Acid, Citrus Medica Limonum Peel Extract/Lemon Peel Extract, Hexylene Glycol, Hexyl Cinnamal, Parfum/Fragrance
Ja widzę tu substancje myjące, różne rodzaje soli, zagęstników, kwasów i dość rozmaity zbiór ekstraktów z owoców. Również tak jak w Schaumie (którą barzo lubię ) nie ma tu konserwantów takich jak DMdM Hydantoin, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone. Brak także parabenów i silikonów czy nawet polyquaternium.
Skoro nie ma nic co by pokrywało powierzchnię włosa szampon można chyba zaliczyć do oczyszczających.
Zapach/kolor : owocowy"zielony", przezroczysty
Działanie : Szampon silnie się pieni i bardzo gładko rozprowadza na włosach - przypuszczalnie z tego powodu byłby bardzo wydajny i ekonomiczny. Bardzo mocno oczyszcza skórę głowy- jeśli na codzień używamy czegoś łagodniejszego to te uczucie będzie zaskakujące. Raczej nie kołtuni zbyt mocno włosów przy delikatnym myciu. Mam wrażenie że ogranicza przetłuszczanie włosów do pewnego stopnia. Włosy są po tym Fructisie faktycznie uniesione, puszyste i lekkie.
Ja stosowałam ten szampon w duecie z maską Argan Kallos (fioletowa etykieta)- przy czym traktowałam tą maskę jak zwykłą odżywkę silikonową. Nie stosowałam suszarki, włosy suszyłam na wietrze. Ciepło było :) Z efektów byłam zadowolona ale przy codziennym myciu Fructisem- niestety nawet przy jednorazowej aplikacji szamponu (tylko na skalp) doigrałam się nieprzyjemnych efektów ubocznych.
Otóż po 4 dniu na skórze głowy w kilku miejscach pojawiły się dość spore górki. Pod palcami bolesne jak siniaki. A tam gdzie nie było tych górek to pojawiło się agresywne swędzenie. Do tego niemal wszędzie na skórze głowy wzmogła się produkcja "piasku" Na szyi i linii czoła z kolei wysyp trądziku - w większości zakażonych podpuchniętych czerwonych krostek.
To tyle jeśli chodzi o moją przygodę z Fructisem !
Dla wrażliwców ze skłonnością do alergii absolutnie nie polecam. Szkoda że u mnie się nie sprawdził bo skład wyglądał dość obiecująco.
Mam go ;) Nie używam go na co każde mycie, tylko jakoś raz na 2 tyg i dosyć dobrze się spisuje ;)
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiałam skąd nagle taki wysyp trądziku się u mnie pojawił :( mam właśnie ten szampon z garniera tylko że siła i blask :) stosuje go raz w tyg do omo i chyba przestane ... :(
OdpowiedzUsuńNo dokładnie dlatego ja zupełnie unikam Garnier jeśli chodzi o pielęgnację włosów. Baaardzo dawno mi właśnie jakiś inny ich szampon tak zaszedł za skórę i od tamtej pory mam uraz;p
OdpowiedzUsuńSzampon miałam i u mnie nie działa. Ale na szczęście mnie nie uczulił
OdpowiedzUsuńkiedyś lubiłam fructisy. teraz używam tylko delikatnego babydream
OdpowiedzUsuń