23.05.2017

L'OREAL TRUE MATCH 2.N Vanilla




Z podkładami jest tak, że zazwyczaj jedno użycie ujawnia wszystkie jego najistotniejsze cechy charakterystyczne. Pierwsze wrażenie zazwyczaj decyduje o tym czy produkt będzie pasował do potrzeb i rodzaju skóry, jej odcienia.
Ja dotąd nie miałam okazji nawet próbować podkładów z wyższej ani nawet średniej półki cenowej. Dawno temu zdarzało mi się kupić jakiś niedrogi Rimmel, potem Affinitone. Od prawie dwóch lat mam jeszcze tańszy Ingrid, a że ten w zupełności potrafił sprostać moim wymaganiom nawet nie marzyłam o niczym lepszym.
Niezwykłym trafem miałam sposobność przetestowania True Match ze sklepu Perfumesco dlatego z ogromną przyjemnością mogę dziś Wam o nim napisać.

ODCIEŃ
Odcień dobrałam przede wszystkim sugerując się jego nazwą. W tabeli kolorów są one poukładane od najjaśniejszego do najciemniejszego, z niuansami tonacji zimnej, neutralnej i ciepłej.
2N Vanilla to kolor neutralny. Wydaje mi się w sam raz dla cery na której są piegi, która się czerwieni od słońca ale ogólnie jest blado zielonkawa w kącikach oczu. Nie testowałam tego odcienia wcześniej na żywo, głównie dlatego, że nie chciałam przekombinować. Chwilowe wrażenie może być mylne i obawiałam się, że chwycę za kolor zbyt różowy, albo za jasny. 2N Vanille jest dokładnie tym, co chciałam zobaczyć na mojej skórze (i tak wyobrażam sobie mój własny naturalny odcień w lepszej, idealnej wersji).



KONSYSTENCJA
True Match to podkład w płynie. Dosłownie sprawia wrażenie rozprowadzonego w płynie pudru. Gładko się rozprowadza i szybko schnie. Jest zupełnym przeciwieństwem Ingrid (gęsty, kremowy i tłusty). True Match bardzo szybko i równomiernie kryje, aczkolwiek lekko widoczne są piegi przy położeniu cienkiej warstwy. Jeśli szybko  zasycha na twarzy, warto pomyśleć o jak najwygodniejszej metodzie nakładania (szeroko, szybko i równocześnie, na pewno nie jednym palcem). 
True Match nie podkreśla szczególnie wad skóry ponieważ jest bardzo drobnoziarnisty w swojej teksturze.

OPIS PRODUCENTA
Podkład w naturalnych odcieniach, rozprowadzający się bez smug, idealnie dopasowujący się do koloru skóry. Nie daje efektu maski przy jednoczesnym świetnym kryciu. Dostępny w szerokiej gamie chłodnych, neutralnych i ciepłych odcieni.
True Match to pierwszy tak doskonale dopasowujący sie podkład od L'Oréal Paris. Gama 9 odcieni pozwoli każdej kobiecie znaleźć swój idealny odcień. Udoskonalona formuła z olejkami eterycznymi i składnikami nawilżającymi dopasowuje się do odcienia i struktury skóry. Efekt? Cera jest nieskazitelna i gładka w dotyku.
Nowa, kremowa formuła zawiera kombinację gliceryny, witaminy E i B5 dla wyjątkowego komfortu. Pozostawia skórę gładką i miękką w dotyku.
Nowa formuła True Match została wzbogacona o trzy nowe hybrydowe pigmenty. Dzięki temu podkład True Match osiąga jeszcze lepszą precyzję kolorystyczną. Nowe pigmenty efektywnie dopasowują się do ciepłej, zimnej i neutralnej tonacji skóry.
Rewolucyjne połączenie czterech olejków eterycznych dla wyjątkowego komfortu aplikacji i równomiernego wykończenia makijażu. Za
pewnia doskonałe rozprowadzenie podkładu, łatwość użytkowania i wyjątkowo sensoryczne doświadczenie.


Skład znajdziecie pod tylną naklejką.



EFEKT I TRWAŁOŚĆ
Cera wygląda po prostu jak idealna, jasna zdrowa skóra. Rozświetlona i gładka. W dotyku aksamitna , do końca dnia zachowuje matowość. Nie ściera się, nie brudzi ubrań ani telefonu :)
To bardzo wygodne, że produkt już zawiera filtr, kolejne ciapki od słońca nie są mi potrzebne (w słoneczne dni,  używam filtra nawet 50+)
Bardzo zaskoczyła mnie jakość i gładkość wykończenia. Zważywszy na to że na moich policzkach są wyraźnie widoczne rozszerzone pory, jestem pełna podziwu, że podkład dał radę je ukryć. Nawet patrząc z bliska nie można się niczego przyczepić.Jest super!

PORADY, WNIOSKI
Głównie to czy Wam się True Match spodoba będzie zależało od dopasowania odcienia. Sama skorzystałam z porad Ewy "Red Lipstick Monster" (link)
Zależnie od rodzaju i stanu skóry zawsze jednak lepiej by przynajmniej raz na jakiś czas wykonywać peeling miejsc, które mają skłonność do łuszczenia się lub kiedyś reagowały na podkłady nieładnymi suchymi skórkami. 
U mnie jako baza ostatnio spisuje się krem z tego zestawu Nivea (recenzja). Ale nie używam go zawsze. Tylko wtedy gdy faktycznie czuję taką potrzebę. 
Na sam koniec podkład warto lekko utrwalić pudrem, ale nie jest to niezbędne bo jak wcześniej wspomniałam True Match ma raczej aksamitne, suche wykończenie. Ja sięgam po puder jedynie aby zmatowić czoło. W kącikach oczu czasami dokładam odrobinę rozjaśniającego korektora. Myślę jednak, że True Match solo będzie i u Was wyglądał w zupełności doskonale. Bo sam potrafi ładnie kryć i rozświetlać, a na końcu matowić.


True Match ma szansę okazać się i Waszym ideałem (jeśli nie został nim do tej pory). W Perfumesco dodatkowo kupicie go w wyjątkowo atrakcyjnej cenie. Znacznie niższej niż w większości stacjonarnych drogerii.


Miałyście kiedyś podkład True Match ? Który kolor Wam przypadł do gustu ?
Co o nim myślicie ? 

9.05.2017

KOSMETYKI RETRO LAT 90, PRZEZ ROK 2000 DO DZIŚ

Witajcie. Ten wpis już dawno chodził mi po głowie. Postanowiłam Was zaprosić na sentymentalną podróż do czasu gdy byłam nastolatką. W roku 2000 miałam 18 lat.Cofnijmy się więc jeszcze dalej. Do pierwszych wspomnień kosmetycznych ponad trzy dekady temu :)

Wiele ze wspomnianych produktów wycofano dawno z produkcji a o części pewnie nawet nikt nigdy nie słyszał, ale jeśli poznajecie, albo miałyście kiedyś nawet w rękach te rzeczy, dajcie znać!



Zdaje się że to mógł być nawet koniec lat 80 !

Tusz do rzęs w pudełku, konkretnie w kamieniu z płaską szczoteczką i cienkim pędzelkiem do kresek, zdaje się Celia.
Matowe cienie do oczu- biały niebieski i jasny beżowy. Były na tyle twarde, że prawie ich nie ubywało.

Podkład , jaki pamiętam (nigdy nie testowany na sobie) w szklanym beczułkowatym słoiczku o dość ciemnym "opalonym" pigmencie i pięknym perłowo pudrowym zapachu. Miał dość rzadką konsystencję i nabierało się go palcem, jak krem.Współcześnie nie produkuje się już nawet podobnych fluidów. Ktoś widział kiedyś taki retro podkład ?

Pomadka bezbarwna ochronna Uroda. Pomadki w seledynowych opakowaniach  o identycznym zapachu jak oryginał sprzed lat produkuje się nadal pod nazwą Melisa! Kiedyś wspomniałam o tym na blogu. Moja wersja była biała ale to nadal ten sam produkt.

Emulsja do włosów Gloria. Jedyna i o wyjątkowym zielonkawym odcieniu emulsja kondycjonująca włosy była obecna na półkach łazienek wielu kobiet. W czasach gdy trwała ondulacja była popularniejsza w salonach fryzjerskich od podcinania końcówek! Na pudełku napis Loki płyn 1, płyn 2 Co to był za wściekły zapach :) Gloria była najlepszym, co można było wówczas włosom podarować.

Szampon Familijny. Oryginalnie przed laty szampon pachniał inaczej niż najnowsza wersja, której woń przypomina proszek do prania. Retro Familijny był urokliwie rumiankowy.

Krem Nivea. To generalnie produkt z bardzo długą historią i był w Polsce od zawsze. Nie widzę różnicy między klasycznym kremem obecnym a tym najstarszym jaki był 30 lat temu.Formułę zapewne ulepszono ale pachnie i wygląda identycznie.

Perfumy "Pani Walewska" i "Reve" oraz "Być może". Panią Walewską i Reve uwielbiam do dziś. Reve w maleńkiej 10 ml buteleczce był wyjątkowo trwały i intensywny. Współcześnie bardzo trudno trafić na zapachy miękkie, łagodne i pudrowe.


Lata 90 to już moje pierwsze samodzielne zakupy kosmetycznie, przeważnie za niewielkie pieniądze.


Maskara z kiosku Ruchu, bodajże Christine ? Jak teraz o niej pomyślę to brak mi epitetów. Pachniała oponami, miała czarno szarawy mętny kolor, osypywała się z oczu i nie domalowywała linii rzęs.Na opakowaniu był złoty kwiatuszek, może ktoś pamięta ?

Puder prasowany. Nie stosowałam żadnych podkładów a właśnie wyłącznie  puder prasowany, czasami Constance Carol a czasami zupełnie przypadkowej, nieznanej dziś już firmy. Jakość niedrogich podkładów z tamtych czasów pozostawiała wiele do życzenia - moim zdaniem każdy wyglądał zbyt sztucznie na piegowatej buzi nastoletniego dzieciaka. Puder prasowany był najbezpieczniejszą opcją.

Błyszczyk w szklanej buteleczce z kulką o konsystencji oleju o pomarańczowym zapachu. To był klasyk, każda nastolatka miała chyba podobny. Kleiły się, ciapały ale i tak dodawały szyku :)

Dezodoranty z tamtych czasów były na tyle intensywne, że pełniły rolę antyperspirantu oraz perfum. Do dziś najlepiej pamiętam Masquerade czarny i Extase błękitny.

Żel do włosów w małym plastikowym słoiku. W niektórych kioskach Ruchu i małych drogeriach kupicie go nawet dziś.Nic to z włosami nie robiło ale pomagało położyć babyhair przy grzywce:)

Cienie do powiek Volare (z małych drogerii). Pewnie niejedna nastolatka zaczynała przygodę z makijażami właśnie od tych. Małe kioski z ozdobami do włosów sprzedawały takie cienie po 3 zł. Wybierałam najczęściej odcienie piaskowe, jasno brązowe, złote.

Woda konwaliowa w szklanej butelce z atomizerem z kiosku Ruchu. To był bardzo subtelny i miły zapach.

Rzeczy, które były wtedy najpopularniejsze to też dezodorant  Impulse waniliowy, cienie do powiek Constance Caroll, bardzo gęsta i ciężka maskara Pierre Rene w seledynowym opakowaniu.


2000 to już czas połowy liceum.  

Maskara do rzęs Miss Sporty, Rimmel .Miss Sporty kupiłam raz i nie krył rzęs na całej długości. Za to Rimmel w kilku kolejnych wersjach towarzyszył mi przez lata.

Cienie do powiek Miss Sporty, ciemne kawowe brązy. Tutaj sobie szalałam odważnie ze smoky eye :)

Biała kredka nad linię rzęs (nie pamiętam jaka). Zaczęło się od fascynacji latami 60 i do dziś makijaż z jasną kreską jest moim ideałem ale  w wersji cut crease.

Tusz do kresek Wibo

Mgiełki zapachowe Coty różana i brzoskwiniowa. Niestety już od dawna nie produkowane a szkoda....

Podkład - chyba Rimmel (oatmeal beige)  i nieco później przez dłuższy czas Affinitone Maybelline używany do czasu aż zupełnie przestał stapiać się ze skórą ( przypuszczam że po ciuchu zmieniono recepturę  na bardziej "suchą")

Puder prasowany Affinitone nr 17 Puder, który jeszcze nakładałam okrągłą gąbeczką z zestawu był pierwszym, który zachwycił mnie idealnie drobną niewidzialną fakturą w perfekcyjnie stapiającym się odcieniu.

od 2010 do 2017 
Tutaj wymienię tylko hity, które będą mi się kojarzyły z tymi czasami na pewno.



Dziś w kosmetyczce jako nieodzowny element znajdzie się krem nawilżający z filtrem UV. Trzydzieści parę lat ma już swoje prawa :)


Produkt do stylizacji brwi bo nagle stało się to modne :)

Konturówka Essence do ust. Przez wiele lat wogóle nie podkreślałam ust aż do momentu, gdy pierwszy raz użyłam kredki Essence w odcieniu ślicznego różu. Totalna obsesja.

Tusz Lovely. Bo nie wymyślono chyba tańszego a równie funkcjonalnego.

Podkład Ingrid - ten sam powód co tusz Lovely.

Paleta cieni Makeup Revolution. Przepiękna paleta o gładkiej teksturze i bardzo eleganckich kolorach.Zawsze marzyłam o podobnej. Mam ją dzięki Truskawkowa Kawa. Uwielbiam!




A Wy z czym będziecie kojarzyły wasz makijaż za kilka lat ? Jakie są Wasze ulubione i warte zapamiętania produkty  teraźniejszej kosmetyczki ?


Pamiętacie któreś produkty z dawnych lat? Koniecznie dajcie znać! 




1.05.2017

WŁOSY PO TRWAŁEJ ONDULACJI ! AKTUALIZACJA MAJOWA 2017.

Hej!
Pewnie wiele z Was będzie się dziwić, co taki wpis robi na blogu włosomaniaczki, a jednak. Zdecydowałam, że poddam włosy zabiegowi trwałej ondulacji ! Jeśli jesteście ciekawe dlaczego i czy było warto zapraszam do dalszej części wpisu!