25.10.2016

ULUBIEŃCY, DENKA I NOWOŚCI KOSMETYCZNE


Witam Was serdecznie. Dziś mam wpis o kosmetykach. Mam wrażenie, że ostatni taki przygotowywałam wieki temu. Tymbardziej z większą  ekscytacją opowiem co ciekawego warto kupić. Mam tu kilka drobiazgów makijażowych, trzy szampony, trochę pielęgnacji twarzy, ciała oraz perfumy. Lecimy !


Od lewej - szampony. Tu nie będzie zaskoczeniem chyba. Od kilku lat sięgam po Schaumy różnego rodzaju. Jest to marka moich ulubionych i najlepiej dotąd tolerowanych drogeryjnych szamponów. O zielonym -siedem ziół niegdyś przygotowywałam odrębny post.Jest to szampon najsilniej oczyszczający o uniwersalnym zapachu, czyli dla obojga płci. Jest to jedyny rodzaj, który mam w łazience na okrągło. Kolejny zielony- limonkowy jest dedykowany bardziej dla mężczyzn a pachnie jak coca cola. Swoją konsystencją, kolorem i jakością bardzo przypomina żel pod prysznic. Od czasu do czasu sama używam, gdy znudzą mi się te damskie.Działa bardzo dobrze. Różowy jest u mnie dopiero od paru dni. Perłowy, pachnący. Po dłuższym stosowaniu na pewno będę potrafiła dokładniej go opisać. Schaumy dostaniecie w Biedronkach za ok 6-7 zł i we właściwie każdej drogerii.

Żel pod prysznic - peeling Verona to rzecz, którą kupiłam raczej z ciekawości, w małej lokalnej drogerii za 3,99. Bardzo ładnie to pachnie. Oliwkowy faktycznie kojarzy się z oliwkami. Peeling robi dobre rzeczy ze skórą na nogach. Po jednym szorowaniu bardzo wygładza i pomaga zwalczyć przesuszenia czy otarcia. Ludzie z alergią na proszki i barwniki w tkaninach pewnie wiedzą doskonale jakie otarcie mam na myśli. Jeśli gdzieś wypatrzę ten produkt być może kupię ponownie. Sympatyczny był.


Korektor Bell z Biedronki Multi Mineral Anti Age Concealer kupiłam ponieważ był tak super łatwo dostępny i niedrogi, że nie widziałam sensu chodzić za innym. No i niestety muszę tu przyznać, że każdy jeden jaki próbuję w tej kategorii cenowej rozczarowuje.Produkt rozjaśnia sińce w dolinie łez ale niech Was ręka broni dotykać tym powieki lub bliskiej okolicy oczu. A już na pewno nie używajcie tego jako baza pod cień. U mnie produkt wywołuje podrażnienie - zupełnie jakbym oko zatarła kremem.  Wydawało mi się, że nie należę do szczególnie wrażliwych osób na takie produkty a jednak. Muszę bardziej krytycznie przyglądać się składom. Coś tam nie teges.

Tusz do rzęs zółty Lovely  Curling Pump Up to już klasyk. Naprawdę dobrze wymyślony produkt.  Na zdjęciu już zdenkowany, który świetnie działał przez ponad pół roku (przy czym ja nie maluję oczu codziennie) . Kolejny, nowy  leży w kosmetyczce. Przede wszystkim w tym tuszu jest idealna szczoteczka, która pokrywa rzęsy od samej nasady. Przy jasnych blond włoskach to widac od razu. Oprócz tego jest trwały, ładnie pogrubia, wydłuża, nie kruszy się, nie klei. 

Ingrid - podkład mineral Silk&Lift, to produkt, o którym na ewno kiedyś wspomniałam.To nadal jest moje pierwsze opakowanie i właśnie widzę denko.  Posiadam kolor porcelanowy i jestem nim zachwycona. Ma bardzo neutralne tony - ani za różowy ani za zółty. Jest prawie niewidoczny  w stosunku do kolorytu mojej cery. Ogromny plus za trwałość, łagodność względem skóry i mocne krycie. Po nałożeniu tekstura prawie niezauważalna. Na pewno kupię kolejny, bo nigdy dotąd nie miałam lepszego. Dostępny w szafach w dużych spożywczakach i małych osiedlowych drogeriach za 6- 8 zł.

Krem pod oczy Rival de Loop  Q10 to moje kolejne opakowanie tego produktu, z tym że wcześniej sięgałam po serię Hydro, bardziej na bazie wody.  Bardzo dobrze toleruję pod względem składu a produkt daje miłe uczucie wypoczętych powiek. 


Rival de Loop Peeling. Już o nim piałam i to sporo. Odsyłam do obszernego wpisu o Rival de Loop. Minusem produktu jest to że Rossmann stale sobie podnosi jego cenę. Całkiem niedawno w promocji kupowałam go za 3,99 a teraz przecena to 4, 49, Regularna cena 5,99. Z tego powodu czasami kupuję coś innego. Bo takie coś mnie wkurza.

Nivea Krem do oczyszczania(granatowa tuba) opisałam bardzo dokładnie  tutaj. Uzywam go za każdym razem do usuwania tuszu z rzęs. Potem  biorę na dłoń porcję dowolnego bardziej mydlanego produktu i demakijaż z głowy.

Isana Young to produkt , który kupiłam w celu dokładnego oczyszczania twarzy i walki z zapchanymi porami. Niestety latem okazało się że podczas stosowania czerwonych syfków na skroniach było sto razy więcej. Co w sumie utwierdziło mnie we wniosku uczulenia na światło słoneczne. Produkt tego typu nie był w stanie pomóc. Za to od jesieni  do wiosny, gdy twarz nie nosi śladów żadnych stanów zapalnych to jak najbardziej się dogadujemy. Raz w tygodniu w celu znormalizowania i oczyszczenia z wszelakich matowych placków i grudek. Omijać oczy ze względu na mentolowe działanie.
Produkt Isany S.o.s. Clear ma formułe białej gęstej pasty z drobinkami peelingu. Pachnie lekko ogórkowo. Wydaje mi się być z zamysłu odpowiedzią na pastę Ziaji z manuka. Lepszy jednak bo bez konserwantów, które Ziaja pakuje do wszystkiego.

Antyperspirant Isae to cudo z Biedronki za 3,39 czy coś w ten deseń. Istnieje kilka kolorów  czyli rodzai. Ja wybrałam Dry bez parabenów i alkoholu, z alantoiną. Isae aktualnie jest produkowany prze Pharma CF (Bond, Cztery pory roku, Venus). Poza oczywistą zaletą, którą jest bardzo niska cena o dziwo antyperspirant działa wyjątkowo dobrze. Wybrałam dokładnie ten ze względu na zapach - wydał mi się znajomy jesli nie podobny do seledynowego Fa. Jak na Biedronkowy produkt za grosze Isae charakteryzuje lekka świeża nuta, jakby bambusowa. Generalnie warto kupić!

Krem Hydro Rival de Loop (mały słoik z niebieską nakrętką) to także mój stały bywalec kosmetyczki. Dobrze nawilża i nie natłuszcza. Przy skórze z tendencją do trądziku sezonowego "cholera wie jakiej przyczyny"  to bardzo ważne. Wspominałam już o tym kremie tutu  i nawet tu, dwa lata temu.

Krem Avon Nutra Effects (duży biały słój) to produkt, który udało mi się otrzymać do testowania od Streetcom. W jednym z poprzednich wpisów znajdziecie więcej informacji na temat tego serwisu i innych podobnych. Krem w sam sobie sympatyczny, nawilżający ale ze względu na skład najlepiej sprawdza się jako balsam do nóg, pośladków. Dosłownie.  Co prawda zaoszczędzono dodatku parabenów, formaliny itp ale jako bazę dano wodę, olej mineralny, glicerynę i parafinę, zaraz potem silikoni długo długo chemiczny ciąg nazw a na końcu ekstrakt z nasion chia. Czyli jak widzicie od pasa w dół ok.

Perfumy Wish Chopard - o nich wspomniałam już przy okazji pisania recenzji Contradiction Calvina Kleina. Po wielu, wielu latach poszukiwań zupełnie przypadkiem trafiłam na ten zapach. Jako nastolatka kiedyś kupiłam na bazarku za grosze Black Onyx Yellow Light  w białej butelce (chyba taki ). Choć jakościowo pewnie wyrób był słaby - zapach mnie zachwycał i tak wpasował się w moją osobowość, że nie wyobrażałam sobie nigdy z tych perfum  rezygnować. Niestety o Black Onyx kompletnie słuch zaginął, ale jakimś cudem Chopard stworzył zapach na podobieństwo tej nuty. Może Wish był tym pierwszym ? Nie mam pojęcia. Jest fantastyczny. Można go chyba opisać jako orientalno waniliowy. Dla mnie to zapach na cały rok, uwielbiam gdy cały mój świat tak pachnie.

To tyle na dziś! Dzięki za dotrwanie do końca posta. Pozdrawiam!

Inne wpisy o kosmetykach , które mogą Cię zainteresować :

http://elleemvogue.blogspot.com/2015/05/nowosci-zakupy-essence-lip-liner-lovely.html
http://elleemvogue.blogspot.com/2015/08/ndw-22-beach-waves-pielegnacja-wosow-i.html     (Schauma)
http://elleemvogue.blogspot.com/2015/11/ulubiency-nowosci-godni-polecenia.html

3 komentarze:

  1. a różowa Shauma mnie ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię różową schaumę i krem pod oczy Rival de loop;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Duzo pozytywnych opinii czytałam o tym tuszu, ale u mnie się niestety nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń