27.01.2015

Propozycje filmowe na Walentynki !

Witajcie kochani. Wkrótce święto patrona obłąkanych czyli Dzień św Walentego. 14 lutego 269 roku wykonano jego egzekucję (*Wikipedia) . 
 Mało kto zwraca uwagę na ten detal i skoro Walentynki świętujemy, to idealna okazja, by  porozpieszczać swoje połówki i spędzić trochę czasu razem.

Przygotowałam rekomendację wybranych specjalnie na tą okazję filmów dla dwojga. Bo nie ukrywam, że oglądanie filmów to moja pasja, a odkrywanie dobrych filmów to moje ulubione zajęcie. Tym razem polecę Wam jedne z najbardziej znanych i wysoko ocenianych hitów. Może akurat nie słyszeliście o jakimś tytule, a szkoda by było żebyście nigdy na niego nie trafili.
Jak dla mnie to lista najlepszych filmów z ostatnich paru lat.. Żadna strona nie powinna się nudzić przy tych produkcjach. Plakaty tutaj, opis poniżej. Znacie ?



1.Dawca pamięci 2014
2.Rodzinne rewolucje 2014
3.Czarownica 2014
4.Transcendencja 2014
5. R.I.P.D. Agenci z zaświatów 2013
 6.World War Z 2013
7.Olimp w ogniu 2013
8. Iluzja 2013
9.Dom w głębi lasu 2012
10.Rytuał 2011
11.Kocha, lubi szanuje 2011
12. Mr Nobody 2009

Nie będę się rozpisywać i recenzować tym razem filmów, ale mogę Was zapewnić że każdy z nich da się oglądać we dwoje. W pojedynkę zresztą też warto je obejrzeć, jeżeli jest się singlem.Gdybyście byli ciekawi jakiś innych zestawów polecanych filmów dajcie znać ! A co Was zachwyciło ostatnio w kinie i polecacie ?

25.01.2015

[12] Ndw. Keratin Kallos

Witajcie serdecznie. Tym razem z okazji Ndw postanowiłam przyjrzeć się kolejnej masce Kallos i ocenić jej działanie na włosach cienkich, prostych i delikatnych. W blogosferze Keratin Kallos jest jedną z najwyżej ocenianych masek, tym samym czyni z niej produkt, który warto na sobie wypróbować.

Ten Kallos, jak i pozostałe jest dostępny stacjonarnie w drogeriach Hebe w cenie około 10,99 zł. Nie zawsze oczywiście, bo Kallos ma do siebie to że znika z półek ekspresowo.
Producent sugeruje by maskę nałożyć na umyte, "wytarte" ręcznikiem włosy na 5 minut, po czym dokładnie zmyć.
Ja z okazji Niedzieli dla włosów dałam szansę masce zadziałać pełną mocą , bo nałożyłam ją na 30 minut. No i włosów nie wycierałam bo to nie pupa:) Włosy mokre, podatne na zniszczenia mechaniczne należy odsączać.
Producent także podkreśla też że Kallos Keratin ma  działanie odbudowujące ubytki, regenerujące i odżywiające. Włosy są po zastosowaniu miękkie, w dotyku, łatwe do układania i lśniące.No wiadomo:)
Cetearyl Alcohol, Hydrolizowane proteiny mleczne, hydrolizowana keratyna oraz silikony rzeczywiście mogą przyczynić się do poprawy wyglądu włosów.

A co dzieje się faktycznie ? U mnie maska sprawia, że włosy są lekko zmiękczone, sypkie, puszyste (nie mylić z niekontrolowanym puszeniem). Równocześnie włosy zachowują dobry poziom nawilżenia na całej długości - to lubię ostatnio najbardziej. Włosy nie są obciążone.

Maska nie jest jakoś  szczególnie sprzymierzeńcem łatwego rozczesywania. Kołtunów co prawda nie przybywa, ale grzebień się nie ślizga. W działaniu generalnie nie ma efektu wow, choć w sumie nie wiem czego jako wow mogłabym się spodziewać z takimi włosami jak moje.
Oto zdjęcia włosów po wysuszeniu, zrobione w odstępie kilku minut, przeczesane oraz roztrzepane. A nieco niżej zdjęcie mojego zimowego "odrostu" z refleksami po lecie. Zdjęcia są przyciemnione, aby było możliwe zobaczyć różnicę koloru.



Podsumowując
Nie jest źle - maska wypada całkiem możliwie, choć aby sprostować moim potrzebom i wymaganiom chyba powinna mieć nieco większą procentowo zawartość silikonów. Tym razem skład produktu oceniany ogólnie jako jeden z lepszych nie zachwycił efektem.

W działaniu z Kallosów po kolei zaskakująco bo najlepiej wypada fioletowy Argan(bez Arganu) choć ten drugi pachnie tak, że wolałabym więcej nie trafić na ten aromat w żadnym produkcie. Bardzo dobry jest Banana i prawie równy Chocolate. Keratin będzie gdzieś na końcu mojej klasyfikacji. Co nie zmienia faktu, że  zużyję go z dużą przyjemnością.  Szkoda że na blogosferze nie są popularne te pozostałe "smaki" bo byłabym ciekawa wypróbowania wszystkich, łącznie z Silk, Wanilla i Color. Kolejnym, po który sięgnę przypuszczalnie będzie Color, mam przeczucie że obdarzę go sympatią. A Wy macie swojego ulubieńca w Kallosach ?

Jeszcze jedna istotna sprawa, która by mi umknęła. Zapach. Producent Kallosów znany jest z tego, że lubi przefajnować z perfumami i zdarza się że nie sposób znieść te kompozycje. Jak pachnie Kallos Keratin ? Znośnie. To kompozycja przypominająca zapach morza, ziół. Najbliżej mu chyba do pokrzywy i aloesu. To zapach chłodny i w miarę subtelny. Nie powinien Wam przeszkadzać.


18.01.2015

Ulubieńcy kosmetyczni, zużycia, denka i nowości [4] (Rival de Loop, Anaïs Anaïs, Sensique)

Przyszła pora na post zbiorczy o produktach , które przewinęły się u mnie przez ostatnie tygodnie. Trochę nowości, trochę starych ulubieńców i denka. Właśnie sprawdziłam że ostatni taki wpis pojawił się w październiku. Pora nadrobić zaległości. Zapraszam !





Na początek produkty do pielęgnacji włosów 


1. Szampon Balea Mango i Aloes - recenzja
Całkiem dobry, jednak mam wielką ochotę wypróbować inne smakowite rodzaje. A jest w czym wybierać.

2. Szampon Pati pokrzywowo tataro chmielowy - wpisy ze wzmianką I i II i recenzja wersji rumianek,
Bardzo lubię. Ta zielona wersja charakteryzuje się bardzo gęstą niemal żelową konsystencją. Jest niezwykle wydajny i ma delikatny przyjemny ziołowy zapach. Cena 2,99zł

3. Babydream fur Mama Płyn do kąpieli 
Tego nie trzeba przedstawiać nawet, bo od paru lat jest legendą i "must try" większości włosomaniaczek.W roli szamponu jest dość słaby ale do mycia długości jak najbardziej. Pieni się rewelacyjnie. Cena promocyjna 6,99 zł

4. Chi Argan Oil Jedwab
Ma ciekawy orientalny zapach, dzięki czemu stosowanie jest też przyjemne dla zmysłów. Wygładza i zabezpiecza kosmyki. Nie zauważyłam szczególnego obciążania mimo mieszanki oleju arganowego i Moringa. Cena ok 7 zł

5. Kallos Banana maska - recenzja.
To chyba hit roku jeśli chodzi o Kallos. Świetnie działa, zaskakująco miło pachnie i jest bardzo ekonomiczny. Na zdjęciu już puste litrowe wiaderko.

Produkty do pielęgnacji twarzy 


1.Rival de Loop Beauty Balm - recenzja 
Cena w promocji 6,99zł. Jest to mój jedyny produkt tego rodzaju, BB zastąpił mi podkład. Lekko utrwalony pudrem daje bardzo zadowalający efekt.

2. Rival de Loop Clean & Care Gesichtwasser -Tonik.  
Wystarczy zerknąć na krótki skład i już wiadomo, że można produkt obdarzyć zaufaniem. U mnie butla stoi już z pół roku, bo jakoś nie mam nawyku systematycznego stosowania takich rzeczy. Tonik nie zawiera alkoholu, ma zaś glicerynę, pantenol ekstrakt z ogórka i miłorzębu japońskiego. Bardzo dobry! Cena promocyjna 3,49zł.

3. Rival de Loop Regeneration Nachtcreme - krem na noc - denko z recenzją (nr 10). Niezwykle wydajny, gęsty i treściwy krem, idealny na zimowy czas. Z tego co pamiętam bazą jest masło shea a wersja dostępna od maja 2014 posiada także masę dobroczynnych olejków.Cena regularna to 9,99 zł, promocyjnej nie pamiętam. Warto tego pilnować :)

4. Rival de Loop Hydro Augencreme - krem pod oczy - denko z recenzją (nr 17). Produkt łagodny o działaniu nawilżającym i uelastyczniającym delikatną skórę wokół oczu. Cena  promo 4,99 zł

5. Rival de Loop Clean &Care Peeling dla skóry suchej i wrażliwej. Ten niepozorny produkt kupiłam po raz pierwszy za ok 4 zł., używam od jakiegoś miesiąca mniej więcej co drugi dzień i z radością stwierdzam, że jest ideałem. Genialnie radzi sobie z zamkniętymi zaskórnikami, skórą mieszaną.  Ma przyjemny morelowy zapach. Również i  w nim nie znalazłam drażniącego alkoholu etc. Czyści, wygładza i nawilża. Skóra nie wymaga koniecznego ratowania kremem po jego użyciu. Jedynym minusem jaki zauważyłam jest toporne zbyt mocne zamknięcie. Aby otworzyć produkt muszę to robić dwoma kciukami a jakaś specjalnie słabiutka nie jestem. Cena w promocji  3,99zł

Jeśli chodzi o pielęgnację to jak widzicie ostatnimi czasy wybrałam jedną markę Rival de Loop - bo po pierwsze jest niedroga, a po drugie nie zawiera tych moich nielubianych konserwantów pochodnych formaldehydu itp. Zasada ta sama co i przy wyborze szamponów. Link do wpisu. Produkty mają konkretne pielęgnujące substancje i nic czego mogłabym się uczepić. No może jedynie braku kompozycji zapachowych do których każdy jest przyzwyczajony. Ale to raczej zaleta.

A tu bubelki : Seria Be Beauty. 


Produkty te przewijają się  już przez kilka postów, bo się cholery pozbyć ciągle nie mogę. W dużym skrócie - żel micelarny kompletnie nie rozpuszcza zwykłej maskary, żel peeling zaowocował ogromnymi krostami uczuleniowymi, a płyn micelarny szczypie i podrażnia - przydaje się tylko do poprawek eyelinera itp. Tutaj mój post o trzech żelach, zanim się dobrze poznaliśmy.



Zapachy


1. Cacharel Anaïs Anaïs  - z tego co wyczyałam z informacji zamieszczonych w sieci, Anaïs Anaïs to pierwsze perfumy Cacharel  od 1978, opisywane jako ultra kobiece, kwiatowe- róża, hiacynt, lilia, jaśmin, drzewo sandałowe, pomarańcze - czyli pełna rozkosz dla zmysłów. W języku potocznych zapach określiłabym jako pudrowo, kwiatowy, gorzko słodki. Piękny jest, uroczy i dyskretny. Tę maleńką fiolkę mam już od kilku dobrych lat i myślę, że zapach zasługuje na miano ulubieńca.

2. Yodeyma Miseho - recenzja u producenta , który to określa zapach jako kompozycję złożoną z nuty porzeczkowej i fiołkowej. W teorii miał być odpowiednikiem Flower Kenzo. Nie wiem jak pachnie ten, na którym wzorował się producent, ale Miseho jest zachwycający sam w sobie. W tym przypadku zapach określiłabym potocznie jako kwiatowo owocowy, lekko gorzki., bardzo intensywny. Diabelnie trwały. Szalik dwa prania trzymał ten aromat. Odrobinę stylem przypomina Panią Walewską i raczej kojarzyłabym go z zapachem dla kobiety dojrzałej. Generalnie uważam że może się podobać. Zwłaszcza,że całkiem niemałą próbkę można zamówić u producenta całkowicie bezpłatnie.


3. Isana Dezodorant w sprayu Exotic okazał się całkiem skutecznym antyperspirantem na czas jesienno zimowy. Nuta zapachowa jest naprawdę udana no ale co najistotniejsze zapach nie zmienia się w kontakcie ze skórą. Ani po upływie kilku godzin. Zauważyłam,że większość dezodorantów w kulce i sztyfcie zawiera coś czego moja skóra nie toleruje. Dezodorant za 3 zł jest super miłym zaskoczeniem. Polecam wypróbować !. Ulubieniec.

4. Playboy Play it Lovely to po prostu perfumy w sprayu. Jak pachnie linia Playboy chyba wiele osób wie. To raczej kompozycja młodzieżowa, dla mnie trochę za ostro :) Od czasu do czasu jednak chętnie po nie sięgam, bo są bardzo zdecydowane i oryginalne. Nie orientuję się co do ceny, bo otrzymałam je w prezencie. Ogromne podziękowania dla darczyńcy jeśli to czyta :)

Makijaż


1. Zestaw pędzli do makijażu. Udało mi się nabyć w ofercie "koszowej" na ostatnich sztukach w Biedronce za 5 zł. Pędzelki są w eleganckim zamykanym etui, jakość na pierwszy rzut oka - bez zarzutu! Do wyboru były inne kolory, ja oczywiście wybrałam lawendowy fiolet. Świetna rzecz.



2. Kolorówka - produkty makijażowe, które przybyły w ostatnich miesiącach

A ) Rozświetlacz Ladycode Bell - kupiony latem w Biedronce za około 5 zł. Produkt dobrej jakości, bardzo drobnoziarnisty , tylko że ... nie umiem stosować go zgodnie z przeznaczeniem, bo jakoś tak zbyt mocno błyszczy i nie umiem się przekonać. Ostatnio pełmny makijaż twarzy robię bardzo rzadko i nawet nie ma okazji by potrenować. Sprawdza się za to w roli rozświetlającego cienia do powiek.

B) Sensique Pearl Glow nr 203 cień do powiek, kupiony na przecenie za 3,49 , chyba w Naturze. Ciemny rudo złoty brąz po prostu. Konsystencję ma taką,że pozwala się rozprowadzać paluchem ( i tego nie widać :). Dobrze komponuje się z piegami i opaloną skórą. Przyjemny !

C) Essence cień holographic nr 63 trochę mnie rozczarował. Spodziewałam się szarości z odcieniem lila a faktycznie jest transparentny z sinym przezroczystym połyskiem. Na próbniku wydawał się zupełnie inny. Na bladej skórze w środku zimy daje efekt niebieskawej szarości. Dziwaczny ten cień:)

D)Sensique Diamond Shine  nr 107 to zimny blady róż pełen brokatowych drobinek. Kolor śliczny i elegancki, szkoda że na mojej skórze nie widać go nawet na primerze z korektora, choćbym nie wiem jak grubą warstwę położyła. Zapowiadał się dobrze a w praktyce tak sobie. Jakby za suchy, trudno powiedzieć, może z kolei w kontraście z opalenizną da się wyeksponować.

E) Paletka Lovely Nude make up kit - kupiona za ok 12 zł podczas promocji 1+1 w Rossmannie z tuszem. Tyle radości w jednym małym pudełku! Wyobrażcie sobie że nawet czarny można kłaść na wierzch innego cienia (zwykle to jest tak że jeden kolor ściera drugi podczas aplikacji). Bardzo podoba mi się gama kolorów, jakość jest super i gorąco polecam. Ulubieniec!

F) Tusz do rzęs Wibo Panoramic Lashes - kupiony trochę w ciemno, po analizie w sklepie. 11g produktu w gratisie do paletki to chyba rozsądny wybór. Jego regularna cena to też około 12 zł, więc wydawał się idealnym partnerem do paletki w podobnej kwocie. Tusz charakteryzuje gruba szczoteczka, elegancko pokrywa od nasady po końce i trzyma się cały dzień. No i wydłuża oraz pogrubia. Tylko trzeba ostrożnie, bo tak dużą szczoteczką łatwo się upaprać. Całkiem niezły, ale nie lepszy od skromnego Essence, który był rzadszy i bardziej precyzyjny dzięki innej szczoteczce.

Wracając tu jeszcze do jednego pokazanego wyżej- otóż płyn do kąpieli Babydream fur Mama jest idealnym produktem do demakijażu i zmywania wszelkich mazideł. Dzięki zawartości olejków rozpuszcza wszystko i nie podrażnia.


Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. Bardzo dziękuję za ten wysiłek, dużo dla mnie znaczy. Pozdrawiam !

17.01.2015

O tym jak bezpiecznie nawiązywać znajomości internetowe i jak ewentualnie zniechęcić adoratora.

Witajcie, dziś mam dla Was coś zupełnie z innej beczki. Zakładam że duża grupa czytelniczek jest przed 30, stanu wolnego więc, taki wpis może się Wam przydać :)
Jak może wiecie lub nie, od kilku dobrych i szczęśliwych lat jestem mężatką. Zanim jednak trafiłam na swojego wybranka miałam kilka ciekawych historii z internetowymi znajomościami. W Internecie jest masa serwisów, gdzie można sobie wejść w poszukiwaniu towarzystwa. Kiedyś hitem był Ilove, Fotka a dla bardziej wybrednych Sympatia. Aktualnie chyba działa serwis Badoo. Ponadto funkcję czatów czy korespondencyjnych randek posiadają największe polskie lub zagraniczne strony jak WP, Interia i O2. Chyba, bo dawno tego nie sprawdzałam. Czasami w każdym z takich miejsc trafiają się ludzie normalni, inteligentni i autentycznie wzbudzający sympatię. Ale nieraz zdarza się że niechcący, zbyt lekką ręką da się komuś link do facebooka , gg czy co tam jeszcze człowiek używa.

Oto moje (przeważnie sprawdzone patenty ) na sprawdzenie intencji rozmówcy i ewentualne taktowne zniechęcenie natrętnego zalotnika! Albo najprościej mówiąc jak zgubić ogon.
Rady mogą się także okazać pomocne, gdy ktoś jest już "znajomym" w rozumieniu serwisów społecznościowych ale znajomość nie idzie w dobrym kierunku i nie wiadomo co z tym fantem zrobić.

A więc po pierwsze , dziewczyno :

Jeśli to początek znajomości a już coś podpada i rozmówca nie wzbudza zaufania:
  • Bądź po prostu bardzo ostrożna w kwestii podawania dokładniejszych informacji o sobie.
  • Dane rozmówcy czyli alias, adres poczty, numer telefonu i gg możesz wklejać po kolei w google. Zdziwisz się jak często ludzie bez rozwagi powiązują z jednym adresem mailowym konta allegro, olx, i gdziekolwiek indziej. W kilka sekund możesz zobaczyć że zaczepił Cię np ojciec dwojga dzieci (bo akurat sprzedaje np ubranko do chrztu i  rowerek dziecięcy). A przykładowo twierdzi że jest samotny i bezdzietny. To trochę zakrawa o paranoję, wiem ale nieraz warto zrobić rozeznanie zanim znajomość zabrnie za daleko. Wiedz że każdy może kłamać , koloryzować lub przemilczać niezręczne sprawy.
  • W serwisach społecznościowych typu facebook zwróć uwagę na to aby mieć dopasowane do Twoich preferencji  ustawienia prywatności, czy widać listę Twoich znajomych, profile osób najbliższych itp.   Sprawdź czego o Tobie może dowiedzieć się każdy. Chroń swoje dane.

  • Nie wysyłaj nigdzie najlepszych swoich zdjęć. Jeśli wogóle decydujesz się aby to zrobić unikaj ujęć, gdzie widać dobrze tło. Nie eksponuj też najlepszych cech swojej figury. Czasami w Internecie grasują prawdziwi niezdiagnozowani psychole. Mogą narobić niezłych kłopotów.
  • Nie opisuj dokładnie tego czym zajmujesz się na codzień. Wymyśl sobie krótki opis sytuacji. Na przykład zamiast "jestem kelnerką w klubie X" powiedz obsługa lokalu i tyle. Nie daj się "namierzyć" w realnym życiu. 

  •  Nie zdradzaj zainteresowań, które mogą szczególnie zachęcać. No chyba że rozmowa pójdzie wyłącznie w kierunku hobby. 
  • Nigdy nie chwal się tym że mieszkasz sama na stancji. Nawet jeśli tak jest mów że u kogoś np u miłej starszej pani albo wujka dziadka kolegi itp. Nie chwal się swoją niezależnością a szczególnie na przykład tym, że codziennie o 21:12  wsiadasz na ciemnej pętli autobusowej do autobusu nr 14. gdy wracasz z pracy do domu.
  •  Nie krępuj się powiedzieć co o tym myślisz jeśli otrzymujesz jednowyrazowe zaczepki ( w jego mniemaniu to wysublimowany flirt) zwykle to wygląda tak "skąd ", "ile lat" "kogo szukasz" - naturalnie oryginalna pisownia jest bez  interpunkcji czy dużych liter

Gdy znacie się już jakiś czas i dana osoba wie gdzie mniej więcej bywasz o jakiej porze, ma Twój numer telefonu, gg, skype i tym podobne.
  • Przestań być aktywnym rozmówcą. Nie chwal, nie podziwiaj, nie zachwycaj się. Nawet jeśli faktycznie rozważasz dalsze rozwinięcie znajomości, punkt pierwszy będzie stanowił sito dla osób o niezbyt szczerych intencjach. Nie odpowiadaj na wiadomości od razu, a w dowolnym dla Ciebie momencie. Odpisywanie smsów w kilka sekund i po 50 wiadomości na 15 minut to strzał w kolano.
  • Wspomnij, że lubisz drag queen, albo że masz jakiegoś idola w społeczności homoseksualnej. Prawie 80% szans (z mojego doświadczenia) jest że trafiłaś na homofoba, który autentycznie zniesmaczony ostudzi swój zapał. Jeśli facet dotąd nie widział Cię na żywo może nabrać nawet podejrzeń że jesteś kolesiem transgender.  Wpiszcie sobie w Google (grafika)  takie hasła jak  Carmen Carrera, Courtney Act, Gigi Gorgeous, Manila Luzon, Derrick Barry (sobowtór Britney)  i Willam Belli. Te wszystkie osoby urodziły się jako chłopcy.  I wyglądają pięknie, można się nabrać.
  • Wychodź z koleżankami na spotkania , podczas których nie zamierzasz ani odbierać telefonów ani esemesować, nie tłumacz i nie melduj się.
  • Nie krępuj się powiedzieć że "Transformersy" to kiepski film, jeśli tak myślisz. To może być ciosem ;) .
  • Koniecznie przy okazji pochwal się imponującą ilością posiadanych par butów.  Albo kolekcją  lalek porcelanowych, pluszowych miśków, kubków.etc . Nic bardziej nie wkurza jak wizja tych wszystkich słodkich gratów.
  • Albo odwrotnie- przyznaj że lubisz tylko rzeczy wygodne, nie masz żadnych butów na wysokim obcasie, a na codzień nosisz glany, trampki itp oraz spodnie moro i bluzy dresowe z kapturem.  Każdego odstrasza co innego :)  
  • Po prostu zgrywaj księżniczkę. Nie okazuj luzu ani przyjaznej natury. Nie bądź wyrozumiała, obrażaj się.

Ostatecznie, gdy nadal delikwent bombarduje Cię zaczepkami i nie zamierza lekko odpuścić :
  • Pamiętaj że na każdym niemal serwisie społecznościowym masz opcję "zablokuj", "dodaj do czarnej listy" albo "ignoruj". Opcja ta dostępna jest też w niektórych telefonach. Jeśli ktoś cię obraża, prowokuje awantury, nadużywa cierpliwości  i oczekuje reakcji nie krępuj się używać powyższych opcji. Nie odpowiadaj na prowokacyjne, złośliwe zaczepki. To nie znaczy że jesteś nieuprzejma, tylko że masz swoje granice. 
  • Od 6 czerwca 2011 roku w Polsce stalking ,czyli uporczywe nękanie podlega karze do lat trzech. Na tej stronie ( http://www.gazeta.policja.pl/997/..)   możecie przeczytać dokładne informacje na ten temat.
Jeśli ktoś mimo wszystko nadal będzie Cię darzył sympatią, to bardzo prawdopodobne że  już jest Twoim najlepszym przyjacielem albo idealnym kandydatem na męża. Los płata figle.Czasami z happy endem.

Mam nadzieję, że się uśmialiście czytając tekst. Tymczasem pozdrawiam i do poczytania.Już w opracowaniu jest kolejny wpis z cyklu "Ulubieńcy kosmetyczni, zużycia, denka i nowości ".

13.01.2015

Nowy szablon bloga !

Jeszcze nie zdarzyło mi się napisać postu z okazji zmiany szaty graficznej ale tym razem jestem naprawdę zaskoczona efektem końcowym. Szablon powstał "od ręki" na bazie domyślnego bloggerowskiego "podróże" czyli Travel , drugi z kolei na jasnym tle. Czcionki i dostosowania ustawiły się prawie w całości domyślnie. Ręcznie tylko zaprojektowałam główny baner, w Gimpie. Do stworzenia takiej kompozycji kolorystycznej zainspirowała mnie szata graficzna reklamy pewnej farby do włosów. Poznajecie ? :)

Dla przypomnienia było tak :

A jest jak widać...

Mam nadzieję, że zmiana Wam się podoba, bo mi tak i myślę że zostanę z nim na dłużej, na razie z animowanym śnieżkiem . Pozdrawiam serdecznie karnawałowo. I do poczytania wkrótce.

Najlepsze i najgorsze produkty w roku 2014.

Witajcie. Już dość dawno nie było wpisu o kosmetykach. Szczerze mówiąc, w ostatnich miesiącach nie miałam zbyt wielu nowości. A nawet powiedziałabym że zrobiłam sobie dłuższą przerwę od zakupów drogeryjnych. Chyba doszłam do tego etapu włosomaniactwa, kiedy po wielu  eksperymentach i próbach przechodzę na pozycję raczej biernego obserwatora.
 Ps. Pod linkami znajdziecie recenzje albo ilustracje danych produktów.

Podsumowując moi faworyci i ulubieńcy z roku 2014 to :

 
 Szary, stalowy, srebrny, popielaty i tym podobne czyli gołębi popiel, srebrny pył i gencjana. Moja miłość do tego odcienia włosów nie słabnie. Eksperyment półtrwałego farbowania w tej gamie bardzo mi się podobał i pewnie nie raz wrócę do tematu. Do realizacji swojego pomysłu użyłam tanich farb Joanny i to chyba jedyna marka, która ma w palecie coś z szarości. Włosy po całym zabiegu nie straciły ani odrobiny kondycji.







Szampony ze SLES czyli Sodium Laureth Sulfate. W końcu nauczyłam się z nich korzystać tak, aby nie podniszczać długości włosów a zamiast tego mieć włosy uniesione od nasady i ulubione uczucie lekkości. Po przygodzie z Babydream itp doceniłam i zatęskniłam do tego by mieć porządnie oczyszczoną skórę głowy. Wśród produktów znalazłam kilku faworytów. Nie twierdzę jednak że szorowanie SLESem głowy codziennie to super pomysł. Bo przedobrzyć też łatwo. W którymś poście już pisałam w jaki sposób myję włosy, podlinkuję jak znajdę. 
Tutaj pierwszy lepszy, który wymienię jako ulubieńca będzie Schauma 7 ziół, Labell wanilia i morela oraz Balea mango i aloes.
A tutaj opis eksperymentu - miesiąca ze SLEs a potem wnioski i dalsze plany w reakcji na skłonność do tworzenia kołtunów.
I jeszcze metoda Omo.



Odżywki z parafiną i silikonami z dodatkami olejków. 
Na sam dźwięk tych pierwszych dwóch słów u niektórych włosomaniaczek pojawia się na twarzy grymas.  A ja szczerze mówiąc nigdy wcześniej nie trafiłam na substancje, które lepiej by chroniły i osłaniały wysokoporowate końce włosów. Parafina dodatkowo pomaga utrzymać włosom pewien stopień nawilżenia. Nawet najbardziej podniszczone fragmenty włosów są dociążone i gładkie. Oleje zaś lubią tworzyć ciężkie strąki i nie mogę ich stosować tak często jak bym chciała.
Tutaj wymienię odżywki Argan, które pojawiły się tymczasowo w Biedronce. I maski z dodatkiem silikonów np  Kallos Banana. Silikonowo- olejowe serum Bioelixire.
Tutaj denko na temat wyżej wymienionych. Pełen zachwyt.


Gumka Invisibobble oraz jej tania podróba i kucyk. Dzięki tej gumce polubiłam wysoki kucyk i zdaje się że będzie to moja najczęstsza fryzura w ostatnich miesiącach. Pomysłowy spiralny kształt pozwala włosy związać mocno, precyzyjnie. Włosy nie łamią się ani nie odkształcają a poza tym kucyk zrobiony za pomocą takiej gumki jest niewiarygodnie długi.




Suplementy. Nigdy dotąd nie wierzyłam, że jakikolwiek suplement jest w stanie zmienić realnie wygląd /gęstość włosów.
Po kuracji drożdżami w tabletkach i Priorinie zauważyłam jak bardzo się myliłam. Po pierwsze przyspieszył porost paznokci. Po drugie zniknęły tendencje do pękania skórek przy paznokciach. Zniknął nawracający problem opryszczek i aft (niedoborów wit z grupy B nawet się nie domyślałam). No i super bonus -końskiej dawki kwasu pantotenowego sprawił, że w krótkim okresie  włosy rosły tak szybko iż nie zauważyłam stadium "szarego odrostu". Gdy pewnego dnia przyjrzałam się włosom dostrzegłam że fragmenty po farbach elegancko stopiły się z refleksami słonecznymi i nie ma właściwie wyraźnej między nimi granicy.

Niewłosowe  najlepsze produkty to paletka Nude make up kit Lovely (nie podejrzewałam o tak dobrą jakość), tusz Essence All Eyes on me .(idealna szczoteczka, dobre krycie  i świetna konsystencja)

A co najgorsze ? 

Hmmm..Najbardziej niemile zaskoczyła mnie wysypka po szamponie Fructis, najbardziej rozczarowały mnie efekty wielogodzinnego olejowania włosów. Nie jestem pewna czy to nie był winowajca wzmożonego wypadania. Olejowanie nadal stosuję ale o wiele rzadziej i stosując ilość "mniej niż pół łyżeczki" na sam kucyk. Taplanie w olejach jednak nie dla mnie.Znielubiłam trochę łagodne szampony- wzmagały swędzenie i przetłuszczanie nie przynosząc pożytku.Wyszło na to że mam szybko przetłuszczającą się skórę głowy i produkt musi spełniać jej potrzeby. Po jednorazowym myciu Slesem skóry głowy , produkt łagodniejszy mogę użyć by zapienić całość. A który się wystarczająco pieni ? Babydream fur Mama do kąpieli.Ten jest ok !

A no i samolocik. W grudniu zabawkowy samolocik taki z napędem, który działa po pociągnięciu sznureczkiem dokonał małej masakry. Otóż syn mój pociągnął za sznureczek a potem zabawkę przysunął mi do głowy. Wplotło, wkręciło i nieodwracalnie zniszczyło mi się dość grube pasmo z boku no i na razie mam schodek zrównany z zapuszczaną grzywką. No niezbyt wyjściowo ale cóż. Trzeba będzie to jakoś podcieniować.
Znacie sposób cieniowania takich rzeczy ? Dajcie znać.






 
Z pozostałych produktów pielęgnacyjnych wymienię serię Be Beauty do mycia twarzy (recenzja) plus płyn micelarny- no ten ostatni jeszcze jako tako ale nie ma całe oko, tylko do poprawek rozmazanego tuszu na przykład.. Po prost bubel bubla pogania. Trafiłam też na tusz Spectacular Me z Rossmanna, który nadawał się do wywalenia z powodu źle zaprojektowanej szczotki i prawie braku produktu w opakowaniu.



Linki do wpisów powiązanych tematycznie :
Aktualizacja kwietniowa i długa lista produktów włosowych z recenzjami
Wielkie denko z maja
Letnie zapuszczanie włosów + recenzje
Denko październikowe
Aktualizacja styczniowa

5.01.2015

TAG : Kocham zimę.

Witajcie! Dziś przygotowałam kolejny post z cyklu TAG . Tym razem o ulubionej porze roku. Pytania  trochę zmodyfikowałam.


1. Ulubiony produkt /kolor do ust.
Właściwie nie mam takiego - aktualnie używam pomadki ochronnej Oeparol mango i jestem z niej zadowolona. Na idealny kolor nie trafiłam
2. Lakier do paznokci/cień do oczu
Paznokci nie maluję. tej zimy natomiast zachwycam się paletą Nude Lovely. A najbardziej tym ciemnym czekoladowym brązem.


3. Świeca /zapach
Od zawsze jest to olejek "drzewo sandałowe" oraz mandarynka i zielona herbata" podgrzewany w kominku z małą świeczką. Choć szczerze przyznam że kolekcję olejków mam niedorzeczną, kiedyś kupowałam je przy każdej możliwej okazji i chyba wystarczą mi na wieki. Na zdjęciu zrobionym jakiś czas temu jest może 1/4 tego co mam. Wśród ulubionych zapachów polecić mogę jeszcze piwonię - ale to zapach typowo letni.

4. Perfumy
Nie mam żadnych konkretnych ulubieńców na ten czas. Kiedyś były dostępne mgiełki z atomizerem z Coty , wówczas wybierałam zapach  chyba brzoskwiniowy.  Teraz lubię wszystko co kojarzy mi się z cierpkimi tropikalnymi owocami.

5. Napój
Herbata Melisa z pomarańczą Herbarium.


6. Dodatek ubraniowy
Getro- podkolanówki ocieplacze. Pierwsze takie kupiłam w jakimś sklepie chińskim i całkiem mi się rozwlekły,  zaś rok  temu kupiłam sobie parę  w Croppie, rewelacyjna jakość. Poza tym zimą mam słabość do ubrań i akcesoriów z motywem norweskim.


7. Fryzura
Kucyk na zmianę z włosami rozpuszczonymi.

8. Co lubię robić ?
Zima to dla mnie idealny czas na odrobienie zaległości w oglądaniu filmów. O tej porze roku mam wyjątkowo dużo cierpliwości do dramatów i filmów ambitnych. Przy okazji zapraszam na mój profil filmweb, może zasugerujecie się moją oceną przy wyborze czegoś do obejrzenia w zimowy wieczór.

http://www.filmweb.pl/user/Milli1982

9. Wspomnienie związane z zimą
Pamiętam gdy na Gwiazdkę dostałam ogromny komplet kredek Koh-i Noor. Tak bardzo je oszczędzałam, że prawie nietknięte po mniej więcej 25 latach przekazałam mojemu dziecku. Pamiętam także długie spacery z psami i wypatrywanie słonecznej pogody by móc porobić zdjęcia CMENĄ.


10. Trend w modzie
Zima to pora roku, kiedy mogę stroić się w różne idiotyczne czapki i nie ma wiochy. Lubię czapki !

link
Do kontynuowania zabawy zapraszam wszystkich obserwatorów posiadających blogi, tradycyjnie. Możecie podlinkować swoje odpowiedzi w komentarzu, zapraszam.


2.01.2015

Aktualizacja włosowa na styczeń 2015. Podsumowanie ubiegłego roku.

Słowem wstępu powinnam zacząć od podsumowania 2014 roku. Był to pierwszy mój dotąd rok świadomej pielęgnacji włosów i zapuszczania ich . Postanowiłam sobie, że przekroczę długość, która mi towarzyszyła przez ostatnie 3 lata. Nie twierdzę, że krótkie fryzury ładne nie są, ale cienkie włosy do ramion przypalone farbą to nie jest coś z czego kobieta może być zadowolona. Z tą myślą - od radykalnego podcięcia fryzury jesienią 2013 skupiłam się na zawziętej pielęgnacji. 

Najtrudniejszym aspektem całej misji" nie szkodzić" było trzymanie się z dala od chemicznych poprawek koloru. Drugim istotnym elementem było obniżenie porowatości końcówek - czyli systematyczne przycinanie i dbanie o to aby nie dopuścić do wysuszenia najsłabszych partii. Z pomocą masek, olei i odżywek doszłam do tego momentu, gdy włosy bronią się same- to znaczy przeważnie wyglądają po prostu normalnie, jako tako zdrowo. Bez krępujących prześwitów, bez dredowatych pasm. 

No i pytanie za sto punktów - czy w rok da się "naprawić " i zapuścić włosy ? Chyba tak - jeden pełen rok to czas optymalny- ani to długo ani krótko. Z perspektywy osoby, która od 7 lat nie była w stanie zapuścić długich włosów to bardzo mało. Nie zamierzam robić jednak krucjaty i nakłaniać ludzi do zmian w pielęgnacji włosów, tylko delikatnie zachęcę. Rok można poświęcić i ten czas zweryfikuje czy było warto.


Tak moje włosy wyglądały rok temu i pod koniec grudnia 2014.
 Na zdjęciu po lewej listopad 2013 - włosy około miesiąc po farbowaniu, długość ledwo do połowy szyi, znając siebie pewnie lekko przechylam głowę, żeby włosy wydawały się dłuższe. Jasny popiel ocieplił się z czasem.






Nareszcie nieprzerzedzone końce i brak prześwitów. Włosy trochę odkształcone, tym razem na żadnym zdjęciu nie wyszły idealnie. No cóż. Może następnym razem.




Te zdjęcia w swetrze w pasy wykonane innego dnia tuż po umyciu, włosy nieprzeczesane. Bardzo lekkie, przezroczyste, eteryczne. Usiłowały nawet uformować jakieś fale. Niefarbowane niczym rozjaśniającym od października 2013. W maju zdaje się miały tylko przygodę ze zmywalnym popielem i płukankami.  W połowie grudnia podcięte maszynką elektryczną na prosto o jakiś 1 cm.


Najczęściej stosowane ostanio produkty  to : szampon Balea mango i aloes, Babydream fur Mama płyn do kąpieli, odżywka Argan do włosów zniszczonych (Biedronkowa), maska Kallos bananowa, a potem czekoladowa. Serum Bioelixire. 
Olejowanie sobie na jakiś czas odpuściłam, bo włosy po tym nie nadają się by wyjść do ludzi. Wcierki także. Większość produktów włosowych już wykończyłam. Nie mam na razie upatrzonych nowych do wypróbowania więc decyzja przyjdzie pewnie spontanicznie. Zdjęcia tych wyżej wymienionych znajdziecie w postach oznaczonych etykietą "kosmetyki" albo "szampon" bądź też w serii "Ulubieńcy kosmetyczni, zużycia, denka i nowości". Wszystkie na pewno już kiedyś fotografowałam. W razie pytań śmiało piszcie.

Tyle o włosach. Chciałabym się móc pochwalić jakimiś spektakularnymi sukcesami w 2014 roku, ale jesli mam być szczera to ten rok w znacznej większości poświęciłam mojemu dziecku  i odrobinkę na rozwój pasji. Bloga ElleEm odwiedzono dotąd  58 378 razy,  napisano 483 komentarze. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi motywacji i pomysłów by pisać dalej. Przy okazji zapraszam do przeglądania bloga kulinarnego Kuchni u Czarownicy .

A na koniec mały fotoreportaż zimowy z zachodniopomorskiego. Pozdrawiam !